- Moi sąsiedzi wieczorową porą palą śmieci i plastikowe butelki - opowiada jeden z mieszkańców ul. Tulipanów w Charzykowach. - Budzimy się z kaszlem i bólem głowy. Prosiłem, żeby tego nie robili. To inteligentni ludzie, żadni tam prostacy. Ale moje prośby nie odnoszą skutku.
Przeczytaj także: To ona jest Panią i Władczynią Jeziora Charzykowskiego!
Nasz rozmówca próbował interweniować w Parku Narodowym "Bory Tucholskie", ale tam odesłano go do urzędu gminy, tam też odsyła policja.
- Wszyscy wiedzą, że to nie jest odosobniony przypadek - podkreśla mieszkaniec Charzyków. - Że wiele osób tak robi. Ale, do pioruna, powinni to kontrolować!
Maciej Drozd z wydziału rolnictwa i ochrony środowiska w urzędzie gminy potwierdza, że temat jest trudny. - Tak praktycznie nie ma na to paragrafu - mówi. - Mamy oczywiście zapis w regulaminie, że nie wolno palić butelek plastikowych i jest to zagrożone karą grzywny. Ale trzeba delikwentowi udowodnić, że dopuścił się tego czynu.
W gminie nie ma straży gminnej, przyłapanie na gorącym uczynku graniczy z cudem. Trzeba by natychmiast zareagować na informację, że gdzieś z komina widać czarny dym, który gryzie w oczy. W grę wchodzi także zbadanie sadzy, ale...
- Palenie takich odpadów to jest naganna, ale dość powszechna praktyka - ubolewa Drozd. - Niektórzy gromadzą z pojemników na plastiki wszelkie opakowania, by mieć opał na zimę.
Dodaje, że pewnie wszyscy tak przywykli do tego procederu, że w urzędzie ostatnio wcale nie ma takich zgłoszeń, a więc nie było też potrzeby interwencji ze strony urzędu.
Czy jest więc rada na takie incydenty? Może trzeba wrócić do tego, o czym od lat przypomina Fundacja Ekologiczna Ziemi Chojnickiej i Zaborskiej - że bez sensownej edukacji ekologicznej nie będzie dobrych praktyk. W Chojnicach Fundacja próbowała dotrzeć do mieszkańców przez akcję ulotkową i uświadamianie, że smog np. na os. Kolejarz to zagrożenie dla ich zdrowia. Ale czy ekologia wygra z ekonomią?
Czytaj e-wydanie »