O co chodzi? O punkt apteczny w nowej przychodni w Rytlu, który cały czas stoi pusty. Przetarg wygrał Ryszard S., obecnie w areszcie, którego zaporowa cena - 3 tys. zł miała skutecznie przyblokować ofertę Jolanty Szreder. I tak się stało. Tyle że Ryszard S. do końca maja nie otworzył punktu i nie podpisał umowy.
- Burmistrz Jankowski obiecał mi, że jeśli do tego dojdzie, wejdę w miejsce zwycięzcy przetargu - mówi Szreder. - Zostałam potraktowana przez urząd jak dziewczynka z piaskownicy, bo mimo że uprzedzałam, iż coś tu nie gra z ofertą konkurencji, nie potraktowano tego poważnie, a obietnica nie została dotrzymana. Potem burmistrz powiedział mi, że jednak musi ogłosić drugi przetarg.
Nasza rozmówczyni prowadziła w innym miejscu w Rytlu punkt apteczny przez dziesięć lat. Ale właściciele nieruchomości mają teraz inne plany, więc konieczna jest wyprowadzka. Na lokalu, gdzie był punkt, wisi karteczka, że jest on w likwidacji. Jolanta Szreder jest rozczarowana i boi się, że nawet jeśli przystąpi do drugiego przetargu, to sytuacja może się powtórzyć.
Wiceburmistrz Jan Gliszczyński ubolewa nad obrotem sprawy, ale podkreśla, że nie dało się uniknąć ogłoszenia kolejnego przetargu, bo takie jest prawo. - Jesteśmy życzliwie nastawieni do tej pani, cieszy się ona szacunkiem miejscowej społeczności - mówi. - Być może uda się w drugim przetargu wprowadzić takie mechanizmy, które będą skutecznie blokować nieuczciwe podmioty.