Głównym powodem niezadowolenia szefów rad sołeckich są uposażenia - 800 zł na kwartał, o ile sołtys był obecny na sesji, bo jeśli nie, dietę obniżano o 82 zł. W gminie zdecydowano o 100-złotowej podwyżce, ale, zdaniem sołtysów, jest ona żenująca.
Przeczytaj także:Do mieszkańców docierają gońcy z urzędu. Przynoszą deklaracje związane z podatkiem śmieciowym
- Na najbliższej sesji wystąpię z oświadczeniem w tej sprawie - mówi Albert Wagner, sołtys Świdwia. - My nie upominamy się o zapłatę, ale o zwrot ponoszonych przez nas kosztów. Taka mała gmina Kamień potrafi załatwić sprawę i widać, że szanuje się tam sołtysów, a u nas, w Sępólnie, musimy się bić o swoje. Nikt nie jest zadowolony. Sołtysi przychodzą do mnie i żalą się, że to nie tak miało być. Nie chcemy z nikim iść na wojnę, ale jak mamy na przykład rozumieć fakt, że za nieobecność na sesji odciąga się 50 zł?
Z kolei w ratuszu twierdzą, że to jest właśnie gest w stosunku do sołtysów, bo odciąganie 82 zł za nieobecność za mocno biła po kieszeni. - Były rozmowy z sołtysami i podwyżka jest efektem uzgodnień - mówi Marek Zieńko, wiceburmistrz Sępólna. - O uposażeniach sołtysów zdecydują jednak radni.
Na znak protestu rezygnację złożyli Stanisław Stróżyński z Zalesia i Tadeusz Pieczywek z Wilkowa. - Roboty mamy dużo, wydajemy też sporo na benzynę. Ja mogę pracować za darmo, ale są jakieś granice - mówi Stanisław Stróżyński. - Można iść na kompromisy, ale wszystko musi mieć ręce i nogi.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »