Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Dobrzyń nad Wisłą. Krajobraz po burzy

Joanna Lewandowska
Jak spłacimy kredyty? Za co odbudujemy plantacje? Jak przetrwamy zimę? Pytali wczoraj burmistrza Dobrzynia nad Wisłą mieszkańcy gminy. Odpowiedzi się nie doczekali.

- Wszyscy wciąż jesteśmy w szoku! Gradobicie się zdarza, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem - mówi Ryszard Dobieszewski, burmistrz Dobrzynia nad Wisłą.

Jego komórka nie milknie od sobotniego wieczoru, kiedy to na gminę Dobrzyń spadł grad wielkości pięści. Wczoraj rano przed urzędem zebrała się ponad- stuosobowa delegacja mieszkańców. Wszyscy z rozpaczą pytali: Co dalej?

Ale nie łatwo radzić komuś, kto w kilka minut traci 40 ha czekającego na ścięcie rzepaku. Bo każdy wie, że nawet najkorzystniejszy kredyt nie pomoże, gdy z plantacji dorodnych ogórków zostaje błotnisty przecier. Zapomoga na niewiele się zda tym, którym grad wybił całe hektary cebuli, kukurydzy, zbóż...
- Ludzie stracili wszystko, co mieli, cały dobytek! Uprawy! Dach nad głową! - przyznaje burmistrz i dodaje, że bardzo chciałby pomóc i zrobi wszystko, co tylko możliwe, ale skutki tej tragedii długo jeszcze będą odczuwalne w całej gminie.

Feliksa Perlińska i jej rodzina pracowali w polu, gdy przyszła burza. Wszyscy zdążyli uciec przed wielkim jak pięść gradem, ale na polu musieli zostawić skrzynki pełne zbieranych przez cały dzień ogórków. Gdy wrócili na pole, okazało się, że z plantacji nie zostało nic. Nie udało się ocalić nawet jednego z pielęgnowanych tygodniami warzyw.

Zniszczona jest też rosnąca na polach Henryka Wyczałkowskiego kukurydza. Grad ogołocił także z owoców sad, podziurawił dach domu. Plantacji cebuli nie mają już państwo Złakowscy z Michałkowa. Rzepak i pszenicę grad wymłócił Markowi Kwiecińskiemu z Mokowa. On już wie, że jeśli nikt mu nie pomoże straci jeszcze więcej, bo w zalanym spichlerzu nie ma już paszy dla zwierząt. Próżno jej także szukać na pełnych błota polach.

Bez dachu nad głową została rodzina pana Wiesława Perlińskiego z Mokowa. Zniszczona też została droga łącząca Mokowo z Chalinem. Mieszkańcy Chudzewa do Dobrzynia muszą jeździć okrężną drogą.
- Znamy te wszystkie problemy, w środę ponownie spotkamy się z mieszkańcami, by wspólnie szukać rozwiązania - obiecuje burmistrz Dobieszewski.

Władze gminy wystąpiły do wojewody, żeby ogłosił klęskę żywiołową. Trwają pertraktacje z bankami w sprawie kredytów dla poszkodowanych. Choć gminne komisje szacują dopiero straty, wiadomo już, że kilkudziesięciu gospodarzy straciło sto procent upraw.

Ogromnym problemem są zarwane i podziurawione dachy. Jak mówi burmistrz większość budynków pokryta była eternitem, a to oznacza, że pieniądze potrzebne będą nie tylko na nowe poszycie, ale także na utylizację azbestu. Na razie ludzie przykryli swoje domy folią, którą udało im się kupić w markecie. Z obawą patrzą w niebo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska