- Liczyła pani na drugą turę?
- Owszem. Bardzo się z tego cieszę, że wyborcy zechcieli, abym walczyła dalej o fotel wójta.
- Przed pierwszą turą wyborów mieszkańcy m.in. Okonina znaleźli skserowane wyroki sądu w pani sprawie sprzed kilku lat.
- Słyszałam o tym. Uważam, że to obrzydliwe. Są jeszcze inne wyroki, które całą sprawę przedstawiają w zupełnie innym świetle. Ich jednak nie skserowano. Uważam, że jeśli ktoś sięga w kampanii wyborczej po takie narzędzia, to nie zasługuje na bycie wójtem. Sprawą zajmują się prawnicy. Najprawdopodobniej zawiadomimy o tym policję.
- Bożesław Tafelski mówi, że zależy pani tylko na pieniądzach.
- Przykro mi, że mój przeciwnik całą swoją energię traci na to, żeby mieszkańcom opowiadać o tym, jaka to jestem zła. Widocznie nie im nic innego do zaoferowania. Nie zamierzam jednak wdawać się w dyskusję na takim poziomie.
- A pani co ma do zaoferowania?
- Jestem młodsza i mam mnóstwo energii. Moim kapitałem jest też ogromne doświadczenie . Wielokrotnie udowodniłam, że umiem skutecznie działać dla dobra ludzi. Za mojej kadencji wójta Świecia nad Osą, gmina została w 78 proc. skanalizowana.
- Nie ma pani swoich ludzi w radzie gminy. To może utrudnić pracę.
- Nie sądzę, żeby tak było. Nie wyobrażam sobie, żeby radni zrezygnowali ze współpracy. Przecież dla nas wszystkich najważniejsze jest dobro ludzi. Rozmawiałam już z kilkoma radnymi. Zdecydowali się na wspólne działanie.