Jest biedna. Zbiera złom. Żyje głównie z tego, co dostanie w skupie. Gdy dowiedziała się, że czeka ją eksmisja, najbardziej bała się o swoje cztery pieski.
- To cała moja radość - wyznaje. Bywało, że nie miała co do garnka włożyć. - Oj nie, psy głodne nie chodzą. Sama nie zjem, a im dam - przekonuje, a świadkowie potwierdzają.
Do redakcji przyszła prosić o pomoc. Po eksmisji dostała mieszkanie socjalne z zastrzeżeniem, że nie będzie mogła zabrać ze sobą psów. W urzędzie tłumaczyli, że w budynku nie ma warunków, że obok jest plac zabaw, świetlica środowiskowa, że psy nie mogą biegać luzem.
- Psów do schroniska nie oddam - zarzekała się pani Wiesia. Postanowiliśmy interweniować w tej sprawie. Urzędnicy na naszą prośbę zgodzili się, by przy budynku wybudować ogrodzenie dla psów. Wszystko wzięliśmy na siebie.
O wsparcie poprosiliśmy Fundację "Kocia Dolina". Na nasz apel zbiórki pieniędzy odpowiedziało wielu Czytelników i sympatyków fundacji.
- Pomogliśmy, ponieważ mieliśmy szansę walczyć nie o to, by psy wyciągać ze schroniska, ale o to, by tam nigdy nie trafiły - tłumaczy Agnieszka Hejenkowska-Marek z "Kociej Doliny".
Gdy już uzbieraliśmy pieniądze, odezwał się Sebastian Graczyk z firmy Ecoalgra z Latkowa. Na własny koszt postanowił wybudować ogrodzenie. Nie chciał też pieniędzy za materiały. - Kocham zwierzęta, dlatego postanowiłem wesprzeć tę akcję. Jeżeli zwierzęta mają godne warunki do życia, potrafią dać człowiekowi wiele uciechy - wyznaje pan Sebastian.
Za zebrane pieniądze zakupiliśmy już sporą ilość karmy. Wkrótce do piesków dotrą też budy i inne psie gadżety. W imieniu pani Wiesławy i redakcji dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w tę pomoc.
Czytaj e-wydanie »