Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Siedlewski z Inowrocławia: - Dziś cieszę się każdym dniem

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
- Życie jest nam dane tylko raz. Trzeba przeżyć je będąc szczerym względem siebie, zgodnie z własnymi zasadami. Takie podejście do życia daje mi wielki spokój - zdradza Przemysław Siedlewski.
- Życie jest nam dane tylko raz. Trzeba przeżyć je będąc szczerym względem siebie, zgodnie z własnymi zasadami. Takie podejście do życia daje mi wielki spokój - zdradza Przemysław Siedlewski. Archiwum prywatne
- Po wypadku wszystko zmieniło się w moim życiu - wyznaje Przemysław Siedlewski, przewodniczący zarządu Osiedla Uzdrowiskowego.

8 listopada 2008 roku stał na chodniku. Nagle wpadł na niego rozpędzony samochód. - W filmie z Brucem Willisem bohater wstaje, otrzepuje kurtkę i idzie dalej. W realnym życiu jest to dużo bardziej skomplikowane - wyznaje Przemysław Siedlewski. Na półtorej dnia stracił przytomność. Długo mógłby wyliczać urazy, z jakimi się obudził.

- Po wypadku wszystko zmieniło się w moim życiu: spojrzenie na świat i priorytety. Otarcie się o śmierć zmienia wiele. Doszło do mnie, że nie muszę się ścigać, nie muszę nic udowadniać, znam swoją wartość, wiem co można stracić. Zacząłem się cieszyć z rzeczy, których wcześniej nie zauważałem - wyznaje i kontynuuje: - Mamy dziś do czynienia z kultem urody, kultem bycia pięknym, bycia lubianym, bycia podziwianym, kultem pieniądza, kultem stanowiska... To są wszystko rzeczy ulotne. Dużo ważniejsze jest utrzymywanie dobrych relacji z ludźmi, odpowiedni dobór znajomych. Już się nie spieszę. Zdecydowanie zwolniłem tempo życia. Cieszę się każdym dniem.

Był strażnikiem miejskim w Inowrocławiu

Jest rodowitym inowrocławianinem. Jak był dzieckiem, chciał zostać pilotem, potem strażakiem. Czas te plany zweryfikował. Po ukończeniu II LO w Inowrocławiu wybrał Studium Ekonomiczne w Toruniu, wydział prawa i administracji na UMK, a następnie studia menadżerskie: komunikacja społeczna i public relations. Na tym nie poprzestał. Niedawno rozpoczął studium medyczne. - Naukę musiałem przerwać ze względu na kolizję zajęć szkolnych z pracą. Czekam aż będę mógł kontynuować naukę w systemie wieczorowym. Wówczas wrócę - zapewnia.

Przez 10 lat pracował w korporacjach, głównie w bankowości. - Korporacja nie patrzy, w jaki sposób coś się osiągnie. Liczy się tylko wynik sprzedażowy. Już wiem, czego nie chcę robić w życiu - wyznaje.

Przez 2 lata był strażnikiem miejskim w Inowrocławiu. - To jest swoisty fenomen. Ludzie chcą straż miejską rozwiązać. Twierdzą, że jest niepotrzebna. A gdzie dzwonią, gdy oczekują interwencji? Do straży miejskiej. Bo sąsiad zaparkował na trawniku, bo ktoś nie sprząta po swoim piesku. Chcemy, żeby było czysto, żeby trawa była wykoszona, żeby samochody parkowały zgodnie z przepisami, ale pod warunkiem, gdy dotyczy to innych, a nie nas - podkreśla. Dobrze wspomina ten czas. Mógł się sprawdzić w różnych, często ekstremalnych sytuacjach. - Praca bywała stresująca. Zdarzały się interwencje z osobami pod wpływem alkoholu i awanturnikami. Nie należało to do przyjemności. Na szczęście takie interwencje nie były standardem - wspomina.

Teraz ma dużo spokojniejszą pracę. Jest inspektorem ds. gospodarki odpadami w PGKiM-ie.

Pasjonujące spotkania

Jego życiową pasją był i jest sport. Będąc dzieckiem trenował koszykówkę w sekcji "Noteci". Potem grał w ligach amatorskich w Toruniu i Inowrocławiu. Uprawiał też sztuki walki. Po wypadku musiał ograniczyć aktywność fizyczną. Już nie gra w koszykówkę, nie walczy. Jest jednak aktywnym kibicem. Zarówno przed telewizorem, jak i na trybunach.

Są też inne pasje. Jedną z nich jest muzyka. - W swoim życiu słuchałem już chyba wszystkiego. Gdy był okres buntu, była muzyka punkowa, potem metalowa. Gdy się uczyłem w Toruniu, zaraziłem się jazzem. Bywa, że na imprezach towarzyskich słucham też muzyki, którą słuchają wszyscy, a nikt się do niej nie przyznaje - wyznaje z uśmiechem.

Filmem niezależnym zaraził się w szkole średniej. Uczestniczył w Dyskusyjnych Klubach Filmowych w kinach "Słońce" i "Żak". Do dziś film jest mu bliski. Cieszy się, że Łukasz Oliwkowski reaktywował w Inowrocławiu działalność DKF-u. - To są pasjonujące spotkania i świetne filmy zakończone dyskusją. Panuje tu miła, wręcz rodzinna atmosfera. Odskocznia od dnia codziennego, od jego szarości - przekonuje i zachęca do udziału w spotkaniach.

Życie jest nam dane tylko raz

Świetnie odnalazł się też w działalności społecznej. Już prawie od 16 lat jest aktywnym członkiem zarządów osiedli: najpierw Rąbin II, a dziś Uzdrowiskowego. - Za działalność w zarządzie osiedli nie otrzymuje się ani złotówki - podkreśla. - Przychodzimy, spotykamy się, robimy pewne rzeczy od serca. Możemy tylko opiniować i wnioskować. Nic więcej. Prosimy radnych o przeznaczenie pieniędzy na remont ulic, budowę parkingów, postawienie nowych słupów świetlnych - wymienia.
Dlaczego więc aż tak się w to angażuje? - Daje mi to dużą radochę. Mam świadomość, że jakieś inwestycje są zrobione po tym, jak my je wskazaliśmy.

Co udało się zrobić? Lista jest długa. Znajduje się na niej choćby parking między Gimnazjum nr 2 a przychodnią przy ulicy Okrężnej, chodnik przy stadionie miejskim. Od kilku lat zarząd wnioskował o parking przy ulicy Magazynowej. Wiadomo już, że powstanie. - Cieszymy się, że zostaliśmy wysłuchani - wyznaje.

Ma taką dewizę. - Życie jest nam dane tylko raz. Trzeba przeżyć je będąc szczerym względem siebie, zgodnie z własnymi zasadami. Takie podejście do życia daje mi wielki spokój - zdradza.

Więcej informacji z Inowrocławia na: www.pomorska.pl/inowroclaw

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska