Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GMO. Unia podrzuca nam kartofla

Katarzyna Hejna [email protected] tel. 52 32 63 130
Koncern, który produkuje genetycznie modyfikowane sadzonki, chce zarobić na nich do 30 mln rocznie. Ale czy znajdzie chętnych na ich zakup?
Koncern, który produkuje genetycznie modyfikowane sadzonki, chce zarobić na nich do 30 mln rocznie. Ale czy znajdzie chętnych na ich zakup? sxc.
Komisja Europejska dopuściła na nasze rynki uprawy genetycznie modyfikowanych ziemniaków. Przeciwni temu są rolnicy, ekolodzy i rząd.

- Nie jesteśmy zainteresowani takimi roślinami - mówi Anna Rolirad z Inowrocławia, producentka ziemniaków. - Sprzeciwiamy się jakimkolwiek uprawom roślin genetycznie zmodyfikowanym. Mogą one negatywnie wpływać na środowisko i nasze zdrowie.

Ziemniak Amflora został stworzony przez koncern chemiczny BASF. Nie jest przeznaczony do konsumpcji. Wymyślono go z myślą o produkcji skrobi, np. na potrzeby przemysłu papierniczego. Z Amflory jest ją łatwiej pozyskać niż ze zwykłych kartofli.

Kup pan licencję

- Komercyjna uprawa Amflory ma zostać wprowadzona w kilku krajach europejskich - w Niemczech, w Szwecji, w Holandii i w Czechach - informuje Wojciech Krzywicki z BASF Polska. - Nasze skrobiowe ziemniaki powinny przynieść koncernowi rocznie do 20-30 mln euro z tytułu opłat licencyjnych.

Być może jednak nie znajdzie nabywców na zmodyfikowane sadzonki. Nie tylko rolnicy twierdzą, że nie są zainteresowani takimi roślinami. Kierownictwo przedsiębiorstwa "Trzemeszno", które zajmuje się przetwórstwem ziemniaków, także negatywnie odnosi się do takich upraw.

- Mamy w Polsce cenne odmiany ziemniaków, które zawierają wysoki poziom skrobi i z powodzeniem mogą być wykorzystywane w przemyśle - uważa dr Wojciech Nowacki z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. - Amflora nie wnosi nic nadzwyczajnego. Sądzę, że nie będzie wielu nią zainteresowanych. Poza tym, polscy producenci nie powinni uzależniać się od hodowców z innych krajów. Kiedyś byliśmy potęga ziemniaczaną. Warto podtrzymywać te tradycje.

GMO wciąż nie zbadane

Prof. Tadeusz Żarski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, również jest sceptyczny: - Wyniki badań, które przedstawił koncern są niepełne i zawierają zbyt wiele niejasności.
Tym, co budzi największe kontrowersje jest to, że ziemniaki Amflora zawierają gen, który (upraszczając) podnosi odporność na antybiotyki, takie jak np. kanamycin, neomycin.

- Światowa Organizacja Zdrowia i Europejska Agencja Leków ostrzegają, że wprowadzenie tej odmiany do środowiska może spowodować, że leki stosowane obecnie w leczeniu wielu chorób będą nieskuteczne - wyjaśnia Joanna Miś, zajmująca się kampanią GMO w Greenpeace. - Ponadto te ziemniaki mają być przeznaczone na cele przemysłowe, ale obawiamy się, że może dojść do przekrzyżowania z tymi, które są wykorzystywane w celach spożywczych.

Gorący kartofel

Koncern BASF starał się o wprowadzenie swojej odmiany 12 lat. Teraz ziemniak Amflora jest już drugim gatunkiem GMO (obok kukurydzy MON 810,) który został dopuszczony do uprawy w Unii Europejskiej. Przeciwko tej decyzji protestują m.in. Greenpeace, Włochy i polski rząd. - Złamana została procedura podejmowania decyzji przez Komisję Europejską - uważa Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi.

I wystosował list do komisarza ds. Rolnictwa KE Daciana Ciolosa, w którym wyraził swój sprzeciw wobec braku konsultacji komisji z Parlamentem Europejskim. Zarzuca jej, że przez blisko trzy lata, żadna informacja dotyczącą tej sprawy nie została podana do publicznej wiadomości, a państwa członkowskie nie były informowane o zamiarach Komisji Europejskiej.
Co dalej zamierza zrobić w tej sprawie polski rząd? - Czekam na odpowiedź na list - mówi minister. - A 24 marca odbędzie się spotkanie Rady Ministrów Rolnictwa i Rybołówstwa UE, podczas której naradzimy się, jakie podjąć kroki.

I dodaje, że sam zajmuje neutralne stanowisko w tej sprawie. - Nie wiem, czy wprowadzenie tego ziemniaka będzie szkodliwe czy nie. Musielibyśmy przeprowadzić badania - wyjaśnia Marek Sawicki. Czy są takie plany? - Nie mamy rośliny, trudno więc badać coś teoretycznie - odpowiada minister.

Tymczasem ekolodzy i rolnicy (m.in. zrzeszeni w Fundacji ICPPC) zarzucają polskiemu rządowi brak woli politycznej do walki przeciwko wprowadzaniu do kraju GMO. - Kraje członkowskie mogą powołać się na tak zwaną zasadę przezorności - ripostuje Joanna Miś. - Poza tym, wśród krajów, które wprowadziły moratorium na kukurydzę MON 810, wiele nie posiadało własnych badań w tym zakresie. I powoływały się na te, które przeprowadziły inne państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska