Czteroosobowa typowa polska rodzina pojechała na wczasy, ale na tych wczasach zachowywała się niezbyt typowo, zwłaszcza głowa rodziny. Żona z mężem i dziećmi rozłożyli koc na plaży, blisko morza. Dziewczynka i chłopiec (oboje w wieku wczesnoszkolnym) bawili się w wodzie cały czas pod opieką albo mamy, albo taty. Drugi rodzic pilnował dobytku, właśnie na kocu.
Kobieta akurat wróciła ze smykami z kąpieli. Mieli spakować się i w komplecie iść na jedzenie do lokalu obok plaży. Ojciec jednak postanowił, że sam popływa. Kąpał się, a żona i dzieci wysuszyły się, zamieniły jeszcze wilgotne stroje kąpielowe na rzeczy, nadające się do wyjścia na ulicę. Nawet włosy rozczesały, a pani córce i sobie zrobiła koczki. Ekipa, już z plażowymi tobołkami, czekała na powrót taty z morza.
Pan wrócił na brzeg, włożył klapki i rzucił: - Jestem gotów!
Małżonka z dziećmi, mężem, no i tobołkami, powędrowali do restauracyjki na obiad. Niektórym gościom apetyt pan odebrał, ponieważ pokazał się na sali jedynie w slipkach i klapkach. Może i figurę wyrzeźbioną miał, ale miał też mocny zarost (nie tylko na twarzy) i piach na plecach. Część ludzi była zawstydzona widokiem roznegliżowanego wczasowicza, chociaż jego żona i dzieci nie krępowały się.
Krótkie spodenki
Kolejny przypadek, tym razem w kościele: małżeństwo turystów zwiedzało zabytki, w tym świątynie. Kilka już zobaczyło i miało zamiar wejść do następnej. Żona weszła, męża cofnął kościelny. Uświadomił turystę, że zabronione jest wchodzenie osobom w bluzkach odsłaniających ramiona i krótkich spodenkach. Mąż tłumaczył, że ma przecież spodenki do kolan, nawet zakrywające kolana. Kościelny nie dał się przekonać. Dobrze, że małżonka miała koszulkę z krótkim rękawem. Zwiedziła.
Niekiedy zdania otoczenia są podzielone. Nad jeziorem dziewczyna o wyglądzie modelki rozłożyła leżak obok starszego małżeństwa. Dziewczyna miała na sobie skąpe bikini. Seniorka patrzyła na nią z pogardą. Za to jej małżonkowi atrakcyjna plażowiczka bardzo przypadła do gustu. Mina zdradzała, co myśli o młodej kobiecie leżącej obok. Emeryt tak się uśmiechał, że jego ślubna zainterweniowała. Kazała położyć się na kocu i zasłonić twarz gazetą, niby przed słońcem. Zanim młoda i piękna pojawiła się nad wodą, pan też się opalał. Wtedy żona jakoś nie upominała go, żeby osłonił twarz przed promieniami.
Bydgoszczanin przywołuje zakazy sprzed lat. - Moje dzieciństwo przypadało na przełom lat 60. i 70. W wakacje jeździłem z rodzicami i malutką siostrą na plażę do Charzykowych niedaleko Chojnic. Pamiętam, jak dziś, że na drzwiach sklepu w pobliżu głównej plaży znajdowała się kartka z informacją o zakazie wstępu w stroju plażowym. Kto w kostiumie kąpielowym próbował jednak wejść, tego obsługa upominała.
Wybryk nieobyczajny
Dzisiaj polskie przepisy nie przewidują kary za spacerowanie w bikini lub samych kąpielówkach po mieście, deptaku czy wejście do restauracji. Jest jednak art. 140 Kodeksu wykroczeń. Brzmi: „Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”. Pokazywanie się bez koszulki czy w ogóle skąpo ubranym da się uznać za tego rodzaju wybryk.
Nie tylko o odzież chodzi. Znowu kościół - dziecko, na oko dwuletnie, płacze wniebogłosy. Nudzi się na mszy, chce wyjść. Mama z tatą zamierzają dotrwać do końca nabożeństwa. Trochę udają, że nie słyszą malucha, trochę go uspokajają. Pozostali wierni prawie nie słyszą księdza z ambony, bo brzdąc przeszkadza. Nikt ze zgromadzonych nie zwraca uwagi młodym rodzicom, ale każdy zwraca uwagę na nich.
Kto wsiada do autobusu albo pociągu, ma pewność, że zaraz pojedzie, ale pewności, że będzie miał spokój, już brak. Głośne rozmowy współpasażera, nawet na tematy mocno intymne, przykładowo o podbojach łóżkowych, jednym wydają się interesujące, a drugim krępujące. To tak samo, gdy słyszymy tramwajowe opowiadania o długach, lekarzach i sprawach sądowych.
Torba podróżna
Skoro o transporcie zbiorowym mowa: lało, gdy pani wracała autobusem z targowiska. Wsiadła na początkowym przystanku. Zajęła podwójne siedzenie. Na jednym spoczęła ona, na sąsiednim jej duża torba. Po drodze wsiadło wiele osób. Ktoś w końcu poprosił, żeby kobieta zestawiła bagaż na podłogę. Odmówiła, wyjaśniając, że dół torby by się - jak to określiła - błotem podłogowym uwalał. Pewien pasażer zdenerwował się i postawił jednak tę torbę na podłogę. Miejsce zajęła inna pani, a właścicielka tobołka milczała już do końca trasy.
Hanna Rzadkosz-Florkowska, socjolog z Bydgoszczy, mówi o różnicach pokoleń i związanych z nimi odmiennych poglądach. - To, co w ocenie jednych ludzi jest niewłaściwe i niemoralne, nawet zdemoralizowane, w oczach innych uchodzi za rzecz naturalną - tłumaczy. - Mniej więcej do połowy XX wieku wynosiliśmy z domu tzw. kindersztubę, czyli dość jednolite zasady dobrego wychowania i obycia w przestrzeni publicznej. Zgodnie z nimi, wiedzieliśmy, że np. wychodząc z mieszkania, nie zachowujemy się i nie wyglądamy tak, aby wywołać oburzenie w otoczeniu, zatem m.in. nie pokazujemy się półnago. Większość społeczeństwa akceptowała normy i wzory zachowań. Wzmacniała to silna jeszcze wtedy kontrola społeczna. Dominował patriarchat, więc główną rolę w rodzinie sprawował mężczyzna i jego zdanie.
Nasza rozmówczyni kontynuuje: - Dzisiaj mamy społeczeństwo posttradycyjne, nowoczesne, nawet postnowoczesne, jak niektórzy twierdzą. Ruchy emancypacyjne stawiają na podmiotowość jednostki, a to objawia szeroką różnorodność. Ona może być piękna, ale może rodzić też problemy w porozumiewaniu się i ustalaniu wartości wspólnych.
Socjolożka porusza temat tzw. bańkologii. - Oznacza ona, że każdy żyje w swojej bańce, wśród podobnych do siebie ludzi i indywidualnie dokonuje wyborów. Dla jednego najważniejsza jest rodzina, dla drugiego kariera, dla trzeciego podróże. Indywidualne podejście dotyczy również oceny tego, co dostrzegamy wokół siebie. Znaczenie mają tutaj wiek, edukacja i to, co wynieśliśmy z rodzinnego domu. Przykładowo: dziewczyna w skąpym bikini leży na plaży obok starszej pani. Seniorka nigdy, nawet w młodości, nie pokazała się w samym nawet jednoczęściowym kostiumie kąpielowym. Włożyła jeszcze luźną koszulę. Starsza kobieta może być zgorszona widokiem tej młodej. Tymczasem dziewczyna uważa eksponowanie ciała za normalność.
Strefa ciszy
Rzadkosz-Florkowska wskazuje jeszcze na aspekt zagarniania przestrzeni. - W związku z tą różnorodnością zachowań, powstają strefy dedykowane określonym grupom. To chociażby strefa ciszy w pociągu, restauracja, do której wejdą jedynie goście elegancko ubrani albo ośrodek wypoczynkowy, przyjmujący turystów bez dzieci. Z jednej strony chodzi o komfort osób, korzystających z tych miejsc. Z drugiej, te miejsca są mocno krytykowane przez ludzi, którym wejść nie wolno. Wspólnotowość naszych wartości, czyli tego, co dla nas razem ważne, także w przestrzeni publicznej, wymaga namysłu, uzgodnienia. To przed nami. Na pewno pomocne będą życzliwość i dobry humor. To bardzo „oliwi” społeczne mechanizmy.
Zdarzyło się też tak: mieszkaniec Warszawy podróżował pociągiem. Zdjął buty i usnął. Wtedy ktoś podmienił mu jego warte 2000 zł buty, na swoje stare, mocno zniszczone adidasy. Policja złapała sprawcę dzięki monitoringowi. Winowajca uzasadniał, że nie podobało mu się, że tamten podróżny pokazuje skarpety, więc postanowił dać jemu nauczkę.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- To powinno zostać w sypialni! Coś wystawało pod kusych ciuszków Englertówny...
- Nie do wiary, jak dziś wygląda Olivier Janiak. Z amanta TVN zmienił się w tatuśka
- Agnieszka Dygant publicznie odsłania atuty. Ukrywać takie ciało to grzech!
- Córce Gessler się ulało, ujawnia PRAWDĘ o tym, jaką była matką! Bardzo GORZKIE słowa!