- Bezrobocie to złożony problem, trudno wymagać, żeby odpowiadał za nie wyłącznie samorząd miasta. Ale prawdą jest, że Golub-Dobrzyń nie ma terenów, na których mogłyby stanąć duże fabryki. Tu z taką inicjatywą mogłaby wyjść gmina lub powiat. My natomiast możemy starać się przyciągnąć inwestorów w każdy dostępny nam sposób. Ale najpierw trzeba zadbać o infrastrukturę. Bo nikt nie będzie budował zakładu w szczerym polu, bez drogi i kanalizacji.
- A co z marketami? Mieszkańcy mówią, że zabierają dochody mniejszym sklepikom. Przyczyniają się do bezrobocia?
- Ale liczby mówią coś innego. Drobnych handlowców w naszym mieście nie ubywa. Natomiast miejsce pracy w markecie jest takim samym etatem, jak w fabryce. Dlatego nie sądzę, by duże sklepy przyczyniały się do wzrostu bezrobocia. Warto pamiętać, że właściciele tych sklepów płacą miastu podatki - dokładnie takie same, jakie płaciłyby fabryki. Ale tych nie można by przecież postawić w tych miejscach, gdzie teraz stoją sklepy. Markety przyciągają też ludzi z okolic - a to z kolei powoduje, że ci zostawiają swoje pieniądze w naszym mieście.
- Czy to znaczy, że handlowcy w Golubiu-Dobrzyniu nie mają się czego bać?
- Rozumiem obawy przedsiębiorców - ale przecież duże sklepy to także zdrowa konkurencja. A drobni przedsiębiorcy mogą wyspecjalizować się w sprzedaży produktów niszowych, których w supermarkecie się nie znajdzie.