Tak można by zacząć opowieść o stowarzyszeniu "Retro-Traktor", które powstało w 2007 roku z inicjatywy Michała Piotrowskiego. Ale najpierw trochę o nim samym. Pan Michał był już na emeryturze. W końcu miał czas na realizację swojej pasji, która tkwiła w nim od dawna.
- Po pierwsze pochodzę ze wsi - z Dulska - opowiada. - Po drugie - skończyłem technikum mechanizacji rolnictwa w Gronowie. Potem pracowałem w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Kosowiźnie, w PGR Raciniewo, a po służbie wojskowej w Powiatowym i Wojewódzkim Związku Kółek Rolniczych, w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Radominie, a na końcu w Spółdzielni Mleczarskiej w Golubiu-Dobrzyniu.
Ale zdrowie zaczęło mu szwankować.
- Lampy, latarnie, czy żelazka zbierałem już wcześniej i odnawiałem. Teraz miałem czas, aby zająć się większymi eksponatami - mówi. Zamarzył o ciągniku. Chciał mieć tylko jeden - Farmall. Kupił go za 450 zł, a włożył w niego 5 tys. zł. To rzadki okaz sprowadzony do Polski po II wojnie z Niemiec. Następnie były kolejne: m.in. Man i Ursus. Teraz ma ich 10 plus - cacuszko - wyjątkową lokomobilę, nad którą pracował prawie rok.
Stowarzyszenie "Retro-Traktor" założył, jak mówi, z potrzeby chwili. - - W pewnej gorzelni stała, należąca do Agencji Nieruchomości Rolnej Skarbu Państwa, maszyna parowa - opowiada pan Michał. - Miała jechać do Niemiec. Wraz z Grzegorzem Przystalskim postanowiliśmy do tego nie dopuścić. Aby ją przejąć, musieliśmy jednak założyć stowarzyszenie i zobowiązać się, że jej nie sprzedamy.
Dziś stowarzyszenie liczy 40 kolekcjonerów i sympatyków starych ciągników, maszyn, silników spalinowych i innych urządzeń rolniczych.
Mają łącznie ponad 100 eksponatów (najstarszy z XIX wieku). Poddają je restauracji i przywracają do stanu użytkowego okazu muzealnego. Sprzęt zazwyczaj jest w złym stanie technicznym i wymaga nie tylko dużego nakładu finansowego kolekcjonerów, ale wielu godzin pracy.
- A jednak naszym największym skarbem są... nasze trzy traktorzystki - mówi z uśmiechem Michał Piotrowski.