- "Zszarzały" piszemy przez "z". A "sczerniały"? - zastanawiali się uczestnicy dyktanda tuż przed jego rozpoczęciem. A co z nieśmiertelną "gżegżółką"? Ostatnie upewnienia, ostatnie pytania - i długopisy poszły w ruch.
"Pankracy chichotał, jadąc wzdłuż rzeki Nelson swoim rozklekotanym samochodem marki Ford" - początek tekstu był niełatwy, ale prawdziwe trudności zaczęły się później.
Najwięcej problemów sprawił uczestnikom "dziewięćdziesięciopięcioipółletni pejzażysta" i "pół-Francuzka". Na "powiat mazowieckotomaszowski" nie było mocnych - wszyscy byli zaskoczeni łączną pisownią.
Skąd pomysł na tak niecodzienną zabawę z ortografią? - Język polski jest trudny, ale piękny. Nie można go redukować do SMSowych skrótów - przekonuje Barbara Wasiluk, dyrektorka Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej, organizatorka dyktanda. - Dlatego postanowiłam zaprosić do pisania radnych, przedstawicieli Urzędu Miasta, Urzędu Skarbowego, banków czy szkół. Wszystko po to, by pokazać młodzieży, że zmagania z językiem mogą być dobrą zabawą.
Frekwencja dopisała, samorządowcy zmierzyli się z naszpikowanym trudnymi słowami tekstem. Zadanie wymagało nie lada odwagi. - Polska ortografia aż roi się od pułapek - przyznał Roman Tasarz, burmistrz miasta. - Dlatego gratuluję wszystkim, którzy podjęli wyzwanie.
Mistrzynią ortografii została Katarzyna Andrzejewska, przedstawicielka PKO BP - Jestem trochę zaskoczona, na co dzień do czynienia mam raczej z cyferkami - przyznaje zwyciężczyni. Jaka jest recepta na sukces? - Czytać, po prostu czytać - radzi pani Katarzyna - Sama jestem wzrokowcem, więc wiem, że to najprostszy sposób na poradzenie sobie z "rz" i "ż".
Drugie miejsce zajęła Aleksandra Rybacka, a na trzecim miejscu uplasował się Krzysztof Pieczka. Ortograficzne wyzwanie podjął nawet sam burmistrz, z wykształcenia polonista - ale zrobił to poza konkursem, wyłącznie dla własnej satysfakcji.
Tekst dyktanda przeczytał Tadeusz Zwiefka, poseł do Parlamentu Europejskiego. Pogratulował on także uczestnikom. - Sztuka pisania zanika. Porozumiewamy się za pomocą SMSów i e-maili. - przyznał eurodeputowany. - Dlatego życzę, by ta zabawa z językiem polskim pogłębiła chęć poznawania polszczyzny - bo to przecież nasz język.