Fabryka czekolady lub - jak kto woli - przedsiębiorstwo produkujące wyroby czekoladowe, ma niebawem stanąć w Gostycynie. W czwartek Gminna Spółdzielnia przekazała spółce z Tucholi prawa do wieczystej dzierżawy gruntu po byłej bazie przeładunkowej.
Na ostatniej sesji radni prawie jednomyślnie przyklepali przystąpienie do planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwia przystosowanie terenu do celów produkcyjno-handlowych.
Grunt to dwie działki, mające razem niecałe dwa hektary. Dotychczas teren był wykorzystywany jako baza przeładunkowa i magazyn. Teraz ma na nim stanąć hala produkcyjna o powierzchni 4 tys. m kw.
Rowery zamiast czekoladek?
Obok położone jest osiedle domków i kilka bloków. Mieszkańcy są zaskoczeni, bo nikt nie rozmawiał z nimi na temat nowego sąsiedztwa. - Nie jesteśmy przeciwnikami zakładu, bo wiąże się z miejscami pracy, a tych w Gostycynie brakuje. Przedstawienie inwestora to jednak powinna być pierwsza rzecz. Powinni powiedzieć nam, jaki poziom hałasu się z tym wiąże i tak dalej. Przynajmniej najbliższym sąsiadom - uważa kobieta mieszkająca na osiedlu.
Kilku mieszkańców już tak wyrozumiałych nie jest. Wnioskowali w gminie o odstąpieniu przeznaczenia działek na tereny przemysłowe. Wysłali też pismo do wojewody. - Naszym zdaniem to łamanie zasad demokracji. Stawia się nas przed faktem dokonanym - mówi Piotr Broszkiewicz, jeden z sygnatariuszy dokumentu.
Mieszkańcy boją się hałasu, zanieczyszczeń, jeżdżących w pobliżu samochodów, spadku wartości ich domów i tego, że za jakiś czas profil działalności przedsiębiorstwa może się zmienić. - I zamiast czekoladek będziemy tu mieć składanie rowerów albo tartak - mówią.
Będzie przedssiębiorstwo, ale nieuciążliwe
Michał Mróz, szef GS w Gostycynie i radny powiatowy, tłumaczy, że nerwy są zupełnie niepotrzebne. - Gdyby coś miało się zmienić, musiałoby być zaakceptowane przez miejscowe władze - mówi.
Jego zdaniem działalność przedsiębiorstwa nie będzie uciążliwa dla mieszkańców.
A co z dojazdem do działki? Wiedzie przecież przez chronioną aleję kasztanowców, pokrytą kocimi łbami. - Przecież to droga gminna dopuszczona do ruchu. Poza tym już wcześniej jeździł tamtędy ciężki sprzęt - mówi Mróz.
Walne zgromadzenie już w 2005 r. podjęło decyzję o zbyciu terenu. Wcześniej szukali dzierżawcy. Jak mówi Mróz, chętnych nie było. - Był oferent, który chciał prowadzić tu skup i odbiór drewna z możliwością przecierania. Zrobił się szum, że chcemy tartak robić. Wycofałem się z tego, choć musieliśmy oddać inwestorowi koszty, które już poniósł - dodaje.
Głównym argumentem za powstaniem przedsiębiorstwa są miejsca pracy. Fabryka ma zatrudniać 40-50 osób. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, ma być zakładem pracy chronionej.
Czy wielu mieszkańców Gostycyna znajdzie tu pracę? - Z tego, co mi wiadomo, takie zakłady zatrudniają nie tylko niepełnosprawnych - mówi Mróz.