- Panie Krzysztofie, od lat przepowiada pan przyszłość w "Pomorskiej". Co czeka nas tym razem?
- Zapowiadałem duży rozwój Chojnic i się sprawdziło, ale myślę, że to miasto nas jeszcze zaskoczy, bo w nadchodzącym roku ruszą nowe inwestycje i wciąż zastanawiam się, jak ten czarodziej Finster to robi. Dokładnie tak proszę napisać, bo widzę, ze w przyszłym roku Finster ściągnie pod Chojnice firmę, która lokalnie zlikwiduje bezrobocie. Powstanie jakieś centrum, to będzie potężne przedsięwzięcie. I jestem pewien, że szukać będą wielu ludzi do pracy.
- Firma z Polski czy z zagranicy?
- Trudno wyczuć, ale na pewno spowoduje to ruch w Chojnicach. Czuję centrum czegoś, ale nie wiem dokładnie, czego. Mało tego, jestem pewien, i to nie jest kadzenie, że w tej kadencji, nie mówię w tym roku, choć to niewykluczone, Finster dostanie jakąś nagrodę państwową za gospodarność. I to będzie jego najlepsza kadencja. Dla Finstera nadchodzi naprawdę dobry czas.
- Oboje mieszkamy w Człuchowie. Panie Krzysztofie, co z naszym miastem i paktem Człuchów-Chojnice?
- Przy całym szacunku do nowego burmistrza Człuchowa czuję, że to osoba dobrze wychowana i grzeczna, a nie taka walcząca i drapieżna jak sąsiad z Chojnic. Czasy spokoju minęły. Nie myślę, żeby u nas wiele się zmieniło. A pakt między miastami, moim zdaniem, nie zaistnieje. Byłby z korzyścią dla Człuchowa, ale jakoś tego nie czuję.
- No to chyba szkoda.
- Szkoda. A czy ja mogę mieć jakiś postulat i życzenie?
- Pewnie, przecież nadchodzi Wigilia. Czego pan sobie życzy, panie Krzysztofie?
- Panie Finster, puść pan miejskie autobusy do Człuchowa.
- Ale pan ma życzenia.
- Pani wie, że ja nie ma samochodu.
- Wiem.
- I marzę o tym, żeby jakaś mała podmiejska kolejka kursowała między naszymi miastami, albo autobusy, tak, żeby pojechać po pizzę albo na zakupy i zaraz wrócić.
- No to życzę, żeby marzenie się spełniło.