Większość gospodarzy ma już wymłócone zboża i rzepak. Niestety rolnicy zamiast liczyć zyski zastanawiają się z czego pokryją straty. Dlaczego? Z powodu suszy tegoroczne żniwa nie należały do udanych. - Mamy z mężem tylko zboża ozime, a zbiory są niższe średnio o około 40 procent. Rolnicy, którzy mieli uprawy jare mają jeszcze wyższe straty - mówi Anna Cegielska, mieszkanka Wielkich Radowisk (gmina Dębowa Łąka) i dodaje: - Ostatni deszcz w naszej miejscowości spadł pod koniec lipca. Zastawiam się jak będzie wyglądała kukurydza, która teraz potrzebuje dużo wody.
Opinię kobiety potwierdza Stanisław Szarowski, wójt gminy Dębowa Łąka. Wielu gospodarzy z jego gminy złożyło wnioski do komisji, która informację o stratach przekaże m.in. do wojewody kujawsko-pomorskiego. - Najwięcej stracili rolnicy, którzy mają zboża jare. Uprawy są mniejsze nawet o 60 procent - mówi wójt Szarowski. - Jeśli nasz rząd nie uruchomi konkretnej pomocy to rolników czekają ciężkie czasy. Mamy sygnały od gospodarzy, którzy zajmują się hodowlą zwierząt, że jeśli nic się nie zmieni będą musieli pomyśleć o likwidacji bądź zmniejszeniu produkcji. Dlaczego? Bo nie będą mieli czym wykarmić zwierząt.
Sytuacja jest również dramatyczna w gminie Wąbrzeźno. Tutaj do komisji szacującej straty wpłynęło ponad 200 wniosków. - Susza dotknęła rolników, którzy gospodarzą na terenach o niskiej bonitacji gleb. Ucierpiały przede wszystkim zboża jare, buraki oraz pastwiska. Rolnicy cały czas czekają na decyzję rządu w sprawie pomocy. Liczą nie tylko na kredyty, które będą musieli spłacić - mówi Władysław Łukasik, wójt gminy Wąbrzeźno.
W gminie Płużnica natomiast około 150 osób złożyło wnioski, w których wykazało straty wyrządzone przez suszę. W samym Wąbrzeźnie, chociaż odpowiednia komisja została powołana, to do wczoraj nie zgłosił się żaden rolnik, który wykazałby szkody w swoich uprawach.