- Niech pani doda do karmy oleju sojowego - mówi do telefonu Krzysztof Wilgosiewicz, który prowadzi gospodarstwo w Wielowiczku z żoną Anną i synem Jakubem.
Odkłada aparat i wyjaśnia: - To była klientka, która kupiła nasze młode kurki. Jest zadowolona, bo zaczęły się nieść, ale tak jak wiele innych osób, uczy się w jaki sposób o nie dbać. Bo pasze mogą być różne. A w tych, które my polecamy nie ma na przykład barwników.
Zimą więcej oleju
Jest za to - oprócz zbóż i śruty sojowej - m.in. olej sojowy, kreda gruboziarnista i mieszanka paszowa bogata w minerały i witaminy. - Nioskom należy dostarczyć wysokobiałkowej i energetycznej paszy - tłumaczy gospodarz.
I dodaje, że jej skład zależy nawet od pory roku. Przelicza się to tak: w 1000 kg paszy dla niosek (np. ras Isa, Tetra) zimą powinno znaleźć się 20 litrów oleju sojowego a latem - 10 litrów.
- Każdy kto kupuje nasze kurki dostaje na kartkach informacje dotyczące tego, jak o nie dbać - mówi pani Anna.
Oprócz zaleceń dotyczących karmienia ptaków są tam nawet informacje o natężeniu światła w kurniku i o tym, kiedy może zapanować w nim ciemność. Bo zdaniem pana Krzysztofa wysoką nieśność można osiągnąć, gdy będzie w nim jasno przez minimum 15 godzin. Natężenie światła powinno wynosić 4 W na metr kwadratowy podłogi.
Działkowicz chce mało
Najwięcej młodych niosek (w tym zielononóżek) gospodarze z Wielowiczka sprzedają od kwietnia do połowy lipca. - Kupują je głównie rolnicy - mówi. - Zamawiają po 20-50 sztuk. Jednak coraz częściej naszymi klientami są mieszkańcy miast - właściciele ogródków działkowych, którzy zamawiają zaledwie po 5-10 kurek. Ale każdego klienta trzeba cenić! Co mamy zrobić? Pakujemy drób do samochodu i rozwozimy na przykład po Bydgoszczy. Na jednym osiedlu zostawiam pięć sztuk, na drugim osiem...
Krzysztof Wilgosiewicz nie zamierza konkurować z dużymi fermami. - Nasze kurki są nieco droższe, ale musimy doliczyć także koszty transportu - mówi. - Dwudziestotygodniowe kosztują 21-22 zł za sztukę.
Inwestują dla jaj
Gospodarze zamierzają rozwinąć produkcję jaj. - Na razie mamy zgodę na sprzedaż do dwóch i pół tysiąca jaj tygodniowo - wyjaśnia pan Krzysztof. - Sprzedajemy je wprost z gospodarstwa i na rynku w Sępólnie.
Rozpoczynają budowę kurnika. Projekt zakłada, że zmieści się w nim do 5 tysięcy niosek i 15 tysięcy w odchowie (na ściółce) . - Mam nadzieję, że na początku lipca inwestycja będzie gotowa - mówi rolnik.
Mają nie tylko kury.
- Od trzech lat są też perlice brojlery - dodaje gospodarz. - Pisklęta sprowadziliśmy z Francji. Kiedyś te ptaki były popularne w polskich gospodarstwach, mamy nadzieję, że do nich powrócą. Przecież mają smaczne mięso, a rosół z perliczki jest taki pyszny!
Wilgosiewiczowie skorzystali z kredytu dla młodych rolników, bo starają się rozwijać gospodarstwo.
Uprawiają 84 hektary. Produkcja roślinna podporządkowana jest drobiarstwu. Oprócz rzepaku uprawiają zboża, groch i łubin. - Łubinu mieliśmy ostatnio 7 hektarów, grochu 5 hektarów - mówi pan Krzysztof. - Dzięki temu jesteśmy mniej uzależnieni od rynku soi. A ta przecież ostatnio bardzo drożała. W marcu minionego roku za tonę śruty sojowej płaciliśmy 1480 złotych netto, pod koniec minionego miesiąca było to ok. 2100 zł!
Rolnik nie żałuje, że przed laty postawił na drobiarstwo. - Gdy w 2003 roku przejmowaliśmy gospodarstwo po mamie, była w nim głównie trzoda chlewna - wspomina Wilgosiewicz.
Miał dosyć "świńskich dołków i górek" i dwa lata później zdecydował z żoną, że zainwestują w drób. Postawili też na nowoczesne rozwiązania: podajniki pasz, zautomatyzowaną mieszalnię, monitoring. W nowym kurniku warunki będą jeszcze lepsze. Czy to zapewni ich rodzinie stabilizację?
- Jestem optymistą - podsumowuje pan Krzysztof. - No i lubię to, co robię. Zawsze chciałem być rolnikiem.