https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grębocin. Rodzinna impreza z niezapomnianymi emocjami

Kamila Mróz
Festyn w Grębocinie odwiedziło wiele rodzin z Torunia i okolic
Festyn w Grębocinie odwiedziło wiele rodzin z Torunia i okolic Fot. Lech Kamiński
Zrobienie latawca może sprawić wielką frajdę, zwłaszcza, gdy robimy go rodzinnie, a potem patrzymy, jak unosi się w górę.

Przekonały się o tym rodziny, które w sobotę odwiedziły Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie. "Święto Latawca" odbyło się tu po raz szósty.

- Wydawałoby się, że nasze muzeum i to święto nie mają nic ze sobą wspólnego, ale tak wcale nie jest. Latawce pochodzą z Chin, a tam służyły jako forma listu do bóstw. Były też wykonane z papieru - wyjaśnia Dariusz Subocz z Fundacji "Świątynia Sztuki", zarządzającej muzeum.

Na początku organizatorzy zaproponowali dzieciom warsztaty robienia latawca, pod okiem instruktora Gracjana Maciejewskiego.

- Widzimy na nich pełną integrację rodziny. W wykonanie latawca angażują się rodzice i dziadkowie, a często nawet bardziej przeżywają jego zdobienie niż samo dziecko. Mogą się przed nim wykazać - zauważa z uśmiechem pan Darek.

Basia, która ma 11 lat na "Święcie Latawca" w Grębocinie była po raz kolejny, dlatego, jako znawca tematu, wyjaśniła nam, co jest potrzebne, żeby zrobić latawiec. Wymienia: - Klej, nożyczki, papier, listewki, pinezki, gwoździe i krepa na ogon.

Młodszy od Basi Kuba do Grębocina przyjechał z tatą Kornelem Wołodźką. Bawili się wspólnie. Tata pomógł naszkicować smoka - to pomysł syna, bo lubi smoki - a Kuba go pokolorował. Na imprezie zjawili się po raz pierwszy.

"Święcie Latawca" sprzyjała też pogoda. Było słonecznie, a lekki wiatr unosił latawce w chmury. Dzieci miały z tego wielką frajdę.

Organizatorzy postarali się także, żeby każdy mały konstruktor został nagrodzony. Przy okazji można też było bezpłatnie zwiedzić muzeum, które powstało kilka lat temu w średniowiecznym kościółku założonym przez Krzyżaków.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska