W ubiegłym roku definitywnie zakończyła się sprawa montażu anten na wieży kościoła farnego.
Po blisko sześciu latach sąd administracyjny w Warszawie w lutym ubiegłego roku uznał pozwolenie za bezprawne.
Był to impuls, który we wrześniu 2005 r. zaowocował w Brodnicy zawiązaniem Stowarzyszenia "Inicjatywa Przeciw Elektroskażeniom".
Na czele organizacji stanął Andrzej Mrozowski, a z nim Tadeusz Lewandowski, Andrzej Bągalski, Eugeniusz Bigoś i Krystyna Mrozowska. Obecnie "Inicjatywa" współpracuje m.in. ze Zbigniewem Gielzokiem, byłym monterem stacji bazowych, który w sprawach telefonii komórkowej radami wspomaga nawet prawników.
Jeszcze w listopadzie po wystąpieniu w czasie sesji Lidii Mrozow-skiej burmistrz otwarcie zadeklarował odmowę dla projektowanych stacji bazowych w mieście.
Wspólnym głosem stowarzyszenie i samorząd argumentuje, że operatorzy oszczędzają wieszając anteny na istniejących obiektach, zamiast budować maszty.
Obecnie sieci telefonii komórkowej planują w Brodnicy sześć stacji: dwie na "Żelatynie", jedną na terenie firmy "Perkoz" przy ul. Sikorskiego (za urzędem skarbowym), inną za salonem samochodowym również przy ul. Sikorskiego, a kolejne na siedzibie Poczty Polskiej i energetyce.
Niezbędna jest decyzja miasta o warunkach lokalizacji inwestycji celu publicznego. Zdzisława Marciniak, pełnomocnik do spraw informacji, zapewnia, że we wszystkich przypadkach będzie odmowa. W tych sześciu sprawach "Inicjatywa" występuje jako strona.
- Cieszy, że gramy z miastem do jednej bramki. Niestety, nie jest to gwarancją, że stacje bazowe nie powstaną. Operatorzy mogą się odwołać - przyznaje Adnrzej Mrozowski. A zdaniem organizacji operatorzy dopuszczają się rozmaitych manipulacji. Na dowód tego pokazują trzy różne mapki związane z antenami na farze, które różnią się "listkami" promieniowania elektromagnetycznego.
Członkowie stowarzyszenia zwracają uwagę, że fale elektromagnetyczne nie jest dla zdrowia obojętne. Na dowód czego wskazują różne opracowania naukowe. Oczywiście, nie wszyscy muszą w nie uwierzyć, dlatego warto wiedzieć o rozporządzeniu ministra obrony narodowej, w którym przywraca jedynie wojskowym tzw. chorobę mikrofalową (cywile nie są narażeni?! a monterzy?) czy ustawę o lecznictwie uzdrowiskowym. - Dlaczego mieszkańcy nie mają prawa czuć się bezpieczni w domu, a jedynie w uzdrowiskach? - grzmi działacz przeciw elektroskażeniom.
- Nie sprzeciwiamy się postępowi techniki, chodzi o minimalizowanie zagrożeń dla zdrowia ludzi - zapewnia Andrzej Mrozowski.
Stowarzyszenie zabiega, żeby stacje bazowe powstawały na masztach, w bezpiecznej odległości od osiedli i dużych zakładów pracy. Rozsądny dystans, to według różnych opracowań, od 300 do 1000 metrów.
A co o tym sądzą nasi Czytelnicy? Czekamy na telefony i maile pod numerem (56) 498-48-76 oraz adresem [email protected].
Rząd czuje fale
Ustawa z 28 lipca 2005 r. o lecznictwie uzdrowiskowym:
w strefie ochronnej "A" zabrania się: lokalizacji trwałych i tymczasowych obiektów i urządzeń, które mogą utrudniać lub zakłócać przebywanie pacjentów na tym obszarze, a w szczególności: stacji bazowych telefonii komórkowej, (...) i innych emitujących fale elektromagnetyczne,
w strefie ochronnej "B" zabrania się: (...) urządzeń emitujących fale elektromagnetyczne mogących znacząco oddziaływać na środowisko, nie bliżej niż 500 m od granicy obszaru strefy ochronnej "A", (...),
Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z 1 marca 2003 r. w sprawie ustalenia wykazu chorób
trwałe uszkodzenie zdrowia w wyniku oddziaływania pola elektromagnetycznego wielkiej częstotliwości w zakresie mikrofal i dłuższych fal radiowych.