Prezydent stolicy stwierdziła, że to kupcy nie chcieli polubownie załatwić sprawy. - Wiedzieli, że dziś rano przyjdzie komornik, który jest władzą sądową, a sąd przyznał nam rację. Nie chcieliśmy ich prowokować i demonstrować siły. Można było to załatwić pokojowo i dlatego policja początkowo nie interweniowała - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. I podkreśliła, że w sprawie tego, co się przez kilka godzin działo pod KDT, nie ma sobie nic do zarzucenia.
"Łamanie prawa nie będzie nagradzane"
Pytana, dlaczego zablokowano ul. Marszałkowską stwierdziła, że o to należy zapytać kupców. Jej zdaniem ich zachowanie to łamanie prawa. I dlatego kategorycznie wykluczyła jakiekolwiek rozmowy z handlującymi do tej pory w KDT. Apelowali o to politycy PiS.
- Czas na rozmowy się skończył, był przez 2,5 roku. Teraz straciłam zaufanie, a bez niego nie ma mowy o rozmowach. Łamanie prawa nie może być nagradzane - powiedziała prezydent stolicy.
I podkreślała, że władze miasta wielokrotnie proponowały kupcom alternatywną lokalizację do handlu, ale oni się nie zgodzili. Zarzuciła też zarządowi spółki KDT, że ukrywał przed kupcami propozycje miasta, zmierzające do znalezienia nowej siedziby. - Teraz miejsca dla handlowania dostaną ci, którzy zachowywali się pokojowo - dodała.
Z kolei kupcy, którzy nie opuścili dobrowolnie hali KDT, poniosą koszty działań towarzyszących egzekucji komorniczej. Zajęty na ten cel zostanie m.in. ich towar.
Jej zdaniem zarzuty polityków PiS o to, że nie wyszła do kupców i nie przerwała eskalacji konfliktu są bezpodstawne. - Powinni docenić to, że to co oni zepsuli, ja próbuję naprawić. Pamiętajmy, że to za rządów PiS w 2006 r. przed wyborami była zawarta umowa dla świętego spokoju (na dzierżawę hali, umowa wygasła z końcem ub. roku, przez ostatnie siedem miesięcy handlowano tam nielegalnie - red.).
"To kupcy pierwsi użyli siły"
Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że konsekwentnie będę stała na straży przestrzegania prawa i dlatego egzekucja komornicza zostanie doprowadzona do końca. Przeciwko tym, którzy użyli przemocy, zostaną skierowane wnioski do prokuratury.
Jej zdaniem, to kupcy jako pierwsi zaczęli się zachowywać agresywnie, atakować strażników miejskich i policję. Potem dołączyli do nich chuligani i pseudokibice. Służby porządkowe zachowywały się prawidłowo.
- Pierwszy raz użyto gazu przez osoby z KDT, takie mam informację, ale wszystko jest do sprawdzenia. Rzucano z dachu płyty chodnikowe - powiedziała. Spisywane są dane przez policję, będą ze stosowanego paragrafu.
Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że to co dzieje się w sprawie KDT, to kolejne działanie, które ma odblokować rozwój Warszawy. - Nie mamy czasu, żeby czekać, chodzi o pieniądze z UE - podkreśla prezydent stolicy.