- Został pan laureatem plebiscytu miesięcznika Rynek Zdrowia "Portrety Polskiej Medycyny". Wyróżnienie dotyczy zarządzania szpitalem. Jak pan to przyjął?
- Jestem tylko szefem ludzi mądrzejszych i sprytniejszych ode mnie. Wyróżniony został cały personel. Wszyscy ciężko pracowali na to, żeby szpital został wybudowany i szybko się rozwijał. Mogę powiedzieć, że udało się nam to osiągnąć. Choć wiele jeszcze jest do zrobienia.
- Otrzymał pan tytuł menedżera Rynku Zdrowia, a w nagrodę - swój portret. Gdzie będzie wisiał?
- Schowam go głęboko. Muszę przyznać, że został trochę przerysowany.
- Szpital w 2010 roku osiągnął dodatni wynik finansowy. To był jeden z powodów przyznania wyróżnienia. Na czym lecznica zarabia?
- W 2010 roku szpital osiągnął zysk na poziomie 3,8 mln zł. Zarabiamy m.in. na parkingu i całodobowej aptece. Uzyskanych w ten sposób pieniędzy jednak nie przejadamy, tylko staramy się je inwestować.
- W jakim kierunku powinien rozwijać się szpital? Czy w grę wchodzi przejęcie przez lecznicę Geotermii Grudziądz?
- Rozmawiałem na ten temat z prezydentem Malinowskim i ustaliśmy, że wrócimy do tego pod koniec przyszłego roku. Najważniejsze jest bowiem dokończenie obecnie realizowanych przez szpital inwestycji. Priorytetem jest rozwój kardiologii i kardiochirurgii nieinwazyjnej. Jeśli jednak w przyszłości władze miasta zaproponują, żebym przejął Solanki, to się tego podejmę.
- Radni ostatnio zastanawiali się czy szpital powinien zostać skomercjonalizowany. Jakie jest pana zdanie w tej sprawie?
- Naszemu szpitalowi nie jest to teraz do niczego potrzebne. Znaleźliśmy inny sposób zdobywania pieniędzy na rozwój. Poprzez Grudziądzkie Inwestycje Medyczne.
Czytaj e-wydanie »