Tramwaj jechał ul. Chełmińską i zbliżał się do Bydgoskiej. Było to we wtorek, po godz. 15.40. "Dwójka" nagle ostro zahamowała, aż przewróciły się dwie pasażerki, w tym jedna starsza. Potłukły się, ubrudziły, podarły ubrania. Wezwano karetkę, by udzielić im pomocy medycznej. Na szczęście, do szpitala ich nie zabrano.
Domownicy na ich widok doznali szoku. Jechały miejskim tramwajem, a wróciły, jak z jakiejś wojny! Wczoraj jedna z pań odwiedziła dyrekcję MZK.
Przeczytaj również: Przez wygłupy zdemolowały nowy tramwaj [zobacz wideo, uwaga wulgaryzmy].
- Bardzo panie przepraszamy - grzecznie mówi Włodzimierz Tesz, rzecznik prasowy MZK. - Motorniczy nie był winien. Szczęście, że zdążył wyhamować, gdy mu samochód nagle zajechał drogę, bo by go staranował. Pogłoski, jakoby hamulce były w tramwaju niedoskonałe, to bzdura. To wóz niemiecki GT8, w którym hamulce są w bardzo dobrym stanie. W dodatku ma piasecznicę, czyli w trakcie nagłego zatrzymywania tramwaju, automatycznie sypie się na tory piach, co ułatwia i skraca drogę hamowania. Dlatego zdążył zatrzymać wóz, unikając katastrofy.
Kierowca samochodu, sprawca całego zdarzenia, szybko odjechał. Motorniczy nie zapamiętał numeru rejestracyjnego, bo to były ułamki sekund, a skupił się na zatrzymaniu wozu. - Nie tylko w tym miejscu kierowcy zajeżdżają drogę tramwajom - niepokoi się Włodzimierz Tesz. - Zapominają, że tramwaj korzysta z uprzywilejowania w ruchu drogowym. Kierowcy, uważajcie! Zderzenie z tramwajem jest jak zderzenie z wozem pancernym.
Udostępnij