Sąsiedzi się śmieją, że sprząta po psie
Poprawa w tej sferze jest, ale zbyt mała. Strażnicy będą karać. Bezlitośnie.
Za wyprowadzanie psów bez smyczy, niesprzątanie po nich i picie alkoholu w miejscach publicznych strażnicy miejscy wystawili mandaty na około 70 tys. zł. - Coraz więcej właścicieli psów na nas narzeka, ale trudno. Nie ma i nie będzie pobłażania. Wciąż nie sprzątają po swoich pupilach, a za to grozi mandat nawet do 500 zł - przypomina komendant straży miejskiej Grudziądzu Jan Przeczewski. - Zrobiło się już trochę czyściej, ale jeszcze efekt nie jest taki, jak powinien.
Według komendanta, problem tkwi m.in. w mentalności ludzi. - Jedna z kobiet tłumaczyła nam, że chce sprzątać po swoim psie, ale tego nie robi, bo... sąsiedzi się z niej śmieją! - podaje przykład komendant Przeczewski. - Jest pod presją sąsiadów nie dlatego, że nie sprząta, ale że próbuje zbierać do torebki odchody po swoim pupilu.
Ten sposób myślenia musi się zmienić. Mandaty w tym pomogą.
Był na smyczy. Pognał za sarnami
Za spuszczanie psa ze smyczy grozi kara do 250 zł.
Trzymanie psa na smyczy czasem może przynieść zgubne skutki. Jedna z kobiet spacerowała brzegiem lasu, prowadząc wózek z dzieckiem. I trzymała na smyczy psa. Kiedy jednak pies ujrzał przebiegające trzy sarny, nie było takiej siły, która by go zatrzymała. Wyrwał się i w pogoń po lesie! Wózek się przewrócił, wpadł do rowu. Na szczęście dziecku nic się nie stało.
Przeczytaj też: Wyłapali cztery biegające luzem psy. Właściciele zostali ukarani
- W tym przypadku pomogliśmy tej pani odszukać psa, który zniknął w leśnej gęstwinie. Gdyby został w lesie, mógłby zaczepić się smyczą o krzaki i zdechnąć z głodu - wyjaśnia Jan Przeczewski. - Akurat ta przygoda skończyła się szczęśliwie. Mandatu nie wypisaliśmy, gdyż kobieta nie była winna całej sytuacji.