Temat na ostatniej sesji Rady Miejskiej wywołała Krystyna Nowak, radna klubu Platforma Obywatelska.
- Zgłosił się do mnie mieszkaniec Strzemięcina, który twierdzi, że na tym osiedlu jest coraz mniej czerwonych skrzynek na listy. Z tego, co słyszałam ten problem dotyczy także innych osiedli, między innymi Rządza - przekonywała radna Krystyna Nowak.
Przeczytaj także:Grudziądz. Szybka kolej może nam... śmignąć
Mirosław Kuźniewicz z Poczty Polskiej: - Nie dzieje się nic dramatycznego. Na osiedlu Strzemiecin zdemontowaliśmy do tej pory jedną skrzynkę. Zostały jeszcze co najmniej trzy. Mieszkańcy mają gdzie wrzucać listy.
Zdjęte "pudełko" wisiało wcześniej na budynku należącym do Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Zażądano od nas opłat, które w skali roku wynoszą od 300 do 500 złotych za jedną skrzynkę. Szukamy innych miejsc. Darmowych - dodał Kuźniewicz.
Dlaczego administracja zaczęła nakładać opłaty?
- Nie widzimy powodu, żeby taka firma jak Poczta miała być z nich zwolniona. Przedsiębiorcy płacą przecież choćby za reklamy umieszczane na naszych budynkach - tłumaczyła Magdalena Zygmunt, rzeczniczka prasowa Spółdzielni Mieszkaniowej.
Administracja chcąc uregulować tę sprawę zwróciła się do Poczty z ofertą zawarcia umowy. Ta firma jednak na to się nie zdecydowała, tylko zaczęła zdejmować czerwone skrzynki.
- Naszym zdaniem zaproponowane przez nas opłaty nie były wygórowane.Wyniosły dużo mniej niż 500 złotych rocznie - dodała Magdalena Zygmunt.
Na budynkach SM wisi w sumie 8 skrzynek na listy. Co jeśli nie zostaną zdjęte?
- Jesteśmy przekonani, że zostaną. Jeśli nie, to możemy wystąpić na drogę sądową, ale to ostateczność - skwitowała rzeczniczka administracji.
Poczta Polska w Grudziądzu ma w sumie 57 skrzynek.
Radna Krystyna Nowak zwróciła się do włodarzy miasta, aby spróbowali poszukać darmowych miejsc dla tych zdjętych z bloków Spółdzielni Mieszkaniowej.
Czytaj e-wydanie »