Sesja budżetowa w Grudziądzu
Przeziębiony, z trudem mówiący prezydent Grudziądza Robert Malinowski dzielnie bronił zaproponowanego budżetu. Nie oszczędzał się i odpowiadał na pytania, odparowywał ataki.
Samopoczucia mu nie poprawiał stały adwersarz, radny Łukasz Mizera: - Ten niby historyczny budżet to bajka. Pęknie jak bańka mydlana - twierdził - miasto nie wypracowuje konkretnych dochodów, to jest stagnacja. Młodym ludziom znudziło się czekać na poprawę i uciekają z miasta. Żaden budżet nie został przez tę ekipę zrealizowany zgodnie z planem.
- Ten budżet to solidna podstawa dla gospodarki miasta - argumentował prezydent Malinowski - w pełni zachowujemy bezpieczeństwo finansowe, kontynuując ważne inwestycje w mieście. Dochód sięgnie 468 mln 78 tys zł i pozwoli zrealizować to, co planujemy. Przyjmując budżet nie kończymy nad nim prac. Nie znam samorządu, który by systematycznie, w trakcie roku, nie wprowadzał do budżetu korekt! Na zmiany wpływa też sytuacja w gospodarce państwa. Ostrożnie podchodzimy do gospodarki miasta.
Wydatki sięgną w 2011 roku prawie 512 mln zł, a przychody 468 mln zł.
Deficyt wyniesie ponad 43 mln zł. a spłacony będzie z zaciągniętych pożyczek w takiej właśnie wysokości.
Opozycja nie zostawiała suchej nitki na projekcie budżetu. Prezydent pytał; - Od grudnia, kiedy powstał projekt budżetu, nikt nie przyszedł z uwagami i propozycjami zmian. Nagle teraz wielu radnych widzi mankamenty. Nad budżetem będziemy pracować także w trakcie roku.
Więcej o przebiegu sesji piszemy w papierowym wydaniu "Pomorskiej", 24 lutego.
Wideo z wypowiedzią prezydenta Roberta Malinowskiego