Do mobbingu w Urzędzie Miejskim miało dochodzić w 2007 roku. Bogdan Guzowski zeznał w sądzie, że jego przełożona, ówczesna szefowa Wydziału Inwestycji Maria W., szkalowała go, odnosiła się do niego wulgarnie i znęcała się nad nim psychicznie. Kobieta straciła ostatecznie stanowisko kierownicze, a Guzowski przeszedł na rentę.
Dlatego zachorował
Mężczyzna dowodził także, że stan jego zdrowia drastycznie się pogorszył w okresie, kiedy miał być poddawany prześladowaniom. Tego jednak nie potwierdziła biegła lekarka, która zeznała, że choroba Guzowskiego miała naturalny przebieg. Jej zdaniem mężczyzna był poważnie chory już w 2002 roku.
Sąd ostatecznie nie dał wiary zeznaniom Bogdana Guzowskiego oraz przedstawionym przez niego dowodom i oddalił pozew byłego urzędnika.
Do prezydenta Roberta Malinowskiego wczoraj nie dotarła informacja o rozstrzygnięciu sprawy na korzyść Ratusza. Dowiedział się o tym od dziennikarza „Pomorskiej”.
- Generalnie nie komentuję wyroków sądu. O tym, że nie było mobbingu w Ratuszu byłem przekonany od samego początku. Cieszy mnie, że sąd to potwierdził - mówi prezydent Robert Malinowski. - Znam pana Guzowskiego i wiem jakim był pracownikiem. Dziś słowo „mobbing” jest nadużywane przez wielu ludzi, którzy oskarżają pracodawców o szkalowanie. Nawet zwykłe zwrócenie uwagi podwładnemu przez jego szefa jest często już odbierane jako mobbing.
Będzie apelacja
Z postanowieniem sądu nie zgadza się Bogdan Guzowski: - Nie zostałem powiadomiony przez sąd ani o terminie poprzedniej rozprawy, ani o ogłoszeniu wyroku - mówi rencista. - Wystąpiliśmy z adwokatem do sądu o powołanie w sprawie jeszcze dwóch świadków. Chcieliśmy podważyć opinię biegłej, która nie zapoznała się z dokładną historią mojej choroby. Mój stan zdrowia pogorszył się na skutek mobbingu w pracy. Będę tego dowodził dalej. Złożę apelację do sądu wyższej instancji.