Ulice Polskich Skrzydeł, Rataja, Konstytucji 3 Maja, Waryńskiego - to miejsca, w których we wtorek i w pierwszych godzinach środy pożary nieużytków gasili strażacy.
Takie pożary to nieodłączna oznaka wiosny, gdy promienie słoneczne wysuszą resztki ubiegłorocznej roślinności. W tym roku "sezon" rozpoczął się bardzo wcześnie - pierwszy pożar traw strażacy gasili już 8 lutego. - Ale to w ostatnich dniach mamy prawdziwą lawinę takich wyjazdów. W tym roku zanotowaliśmy ich już 54 - mówią strażacy.
Bezwzględny zakaz
Wypalanie pozostałości roślinnych na łąkach i nieużytkach jest zabronione.
- Do ubiegłego roku przepisy pozwalały na wypalanie - pod pewnymi warunkami - resztek słomy na polach. Przepis ten jednak został zmieniony w czerwcu i i teraz jest to już jednoznacznie zabronione, także na terenie ogródków działkowych - mówi Leszek Głowacki, rzecznik prasowy grudziądzkiej straży pożarnej. - Jednoznacznie mówi o tym wiele aktów prawa od ustaw o ochronie środowiska, przeciwpożarowej po miejskie przepisy porządkowe.
Te same przepisy mówią też o odpowiedzialności jaką ponieść mogą osoby podkładające ogień. Karą być mogą mandaty, grzywny, a nawet więzienie, jeśli wywołany pożar spowodowałby zagrożenie dla mieszkających w pobliżu ludzi. - Niestety, zatrzymanie podpalaczy graniczy z cudem - przyznaje Leszek Głowacki. - A ponieważ, jak wiemy większość takich pożarów, dla zabawy, wywołuje dzieciarni, apelujemy do rodziców, aby zainteresowali się tym co robią ich dzieci po lekcjach i wieczorami. Właśnie wtedy wybucha najwięcej pożarów traw.
Ogień na nieużytkach niszczy roślinność, zabija żyjące w niej zwierzęta i drenuje kieszenie strażaków.
- Kilka lat temu szacowaliśmy ile przeciętnie kosztuje godzina pracy strażaków i jednego wozu bojowego. To kwota wahająca się w okolicach 500 zł - dodaje Leszek Głowacki.