Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- GRUPA E: Dania dołączyła do Kamerunu i opuszcza RPA. Holandia jak Argentyna bez straty punktu

(as, dark)
Przed ostatnimi meczami mało kto stawiał na Japonię. Jednak piłkarze z "Kraju Kwitnącej Wiśni bez emocji wyeliminowali Duńczyków. Holendrzy nie pozwoli zaś Kamerunowi na honorowe pożegnanie z MŚ.

DANIA - JAPONIA 1:3 (0:2)

Bramki: Tomasson (81) - Honda (17), Endo (30), Okazaki (87).
DANIA: Sorensen - Jacobsen, Agger, Kroldrup (56. Larsen), S. B. Poulsen - Jorgensen (34. J. Poulsen), C. Poulsen, Kahlenberg (63. Eriksen) - Rommedahl, Bendtner, Tomasson.
JAPONIA : Kawashima - Komano, Nakazawa, Tulio, Nagatomo - Hasebe, Abe, Matsui (74. Okazaki), Endo (90+1. Inamoto), Okubo (88. Konno)- Honda.
Sędziował: Jerome Damon (RPA). Widzów: 27.967. Żółte kartki: Kroldrup, C. Poulsen, Bendtner - Endo, Nagatomo. Piłkarz meczu FIFA : Keisuke Honda.

Duńczycy zostali tradycyjnie ustawieni ofensywnie przez trenera Mortena Olsena. Natomiast Japończycy, którym wystarczał remis, skupili się na defensywie. Dwie grające blisko siebie linie złożone z 4 obrońców i 5 pomocników, a z przodu operował szybki Keisuke Honda - to był patent na "Duński Dynamit Takeshi Okady, trenera azjatyckiej ekipy.

Jednak to paradoksalnie dbający o defensywę "Samurajowie byli bliżsi zdobycia bramki w początkowym okresie gry. Po strzale Daisuke Matsui tylko przytomność Tomasa Sorensena uchroniła Duńczyków od straty gola. W 17. min. już nic nich nie uratowało. Honda idealnie wykonał rzut wolny. Gracz CSKA Moskwa tak podkręcił piłkę, że ta całkowicie zaskoczyła Thomasa Sorensena. Duński bramkarz był przekonany, że wyląduje ona przy jego lewym słupku, a ta skręciła w końcowej fazie lotu i poleciała w prawą stronę.

Równie pięknym wykonaniem rzutu wolnego popisał się Yasuhito Endo. Pomocnik posłał piłkę precyzyjnie obok muru i interweniującego bramkarza. Wolne wykonywane przez piłkarzy z Japonii będą chyba długo śniły się Sorensenowi, bo krótko po wznowieniu gry ponownie Endo był bliski zdobycia bramki ze stałego fragmentu gry. Japończyk zauważył, że golkiper jest wysunięty i próbował go przerzucić. Duńczyk zdołał podbić piłkę, a przed stratą gola uratował go słupek.

Nie mając nic więcej do stracenia Olsen wprowadził dwóch napastników za obrońcę i pomocnika, ale gra zawodników z półwyspu Jutlandzkiego się nie zmieniła. To z czego słynął "Duński Dynamit czyli gra skrzydłami w ogóle nie istniała. Potomkowie Hamleta forsowali głównie akcje środkiem boiska, ale nie mogli przebić się przez japońską defensywę. Drugim sposobem na jej sforsowanie miały być długie podania, ale i one nie spełniały swej roli. Jak już udało się Duńczykom dostać w pole karne rywali, to nie potrafili oddać celnego strzału, a sytuację za sytuacją marnował najbardziej doświadczony Jon Dahl Tommason.

Kapitan drużyny jednak zdobył swoją bramkę. Na raty wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Hasebe na Aggerze. Uderzenie Tomassona z "11" Eiji Kawashima zdołał odbić, ale był bezradny wobec dobitki. Strata gola nie załamała Japończyków, którzy w końcówce dobili rywali. Świetną akcję Hondy wykończył rezerwowy Shinji Okazaki.

KAMERUN - HOLANDIA 1:2 (0:1)

Bramki: Eto'o (65, karny) - Van Persie (36), Huntelaar (83).
KAMERUN: Souleymanou - Assou Ekotto, Nkoulou (73. Song), Mbia, Geremi - Bong (56. Aboubakar), Nguemo, Chedjou, Makoun - Choupo-Moting (72. Idrissou), Eto'o.
HOLANDIA : Stekelenburg - Heitinga, Mathusen, Boulahrouz, van Bronckhorst - de Jong, van Bommel, Sneijder - Kuyt (66. Elia), van der Vaart (73. Robben), van Persie (59. Huntelaar). Sędziował: Pablo Pozo (Chile). Widzów: 63.093. Żółte kartki: Nkoulou, Mbia - Kuyt, van der Vaart, van Bronckhorst.
Piłkarz meczu FIFA : Robin van Persie.

Pewni awansu Holendrzy chcieli wygrać to spotkanie jak najmniejszym nakładem sił. Z kolei Kameruńczycy przez blisko godzinę nie przypominali "Nieposkromionych Lwów", które chciałyby godnie pożegnać się z turniejem.

"Pomarańczowi" robili przewagę prostymi środkami: szybkością i podaniami i w efekcie w 36. min objęli prowadzenie. Van der Vaart zagrał w pole karne, Kuyt przepuścił piłkę, a van Persie silnym strzałem "założył siatkę" dobrze spisującemu się Souleymanou i było 0:1.

Afrykańczycy głównie kręcili "kółeczka", a zagrożenie siały tylko wrzutki w pole karne Geremiego, z którymi słabo radzili sobie obrońcy i bramkarz Stekelenburg.

Emocje zrobiły się dopiero od 60. minuty, gdy Kameruńczycy zagrali śmielej, szukając w "16" swego asa Eto'o, dla którego miał to być ostatni mecz w reprezentacji.

Stekelenburg wygrywał jednak pojedynki z Eto'o, Makounem i Chedjou, ale musiał wreszcie skapitulować, bo rywalom pomógł... kolega z zespołu. W 64. min. wolny bity przez Geremiego ręką w polu karnym zatrzymał van der Vaart i sędzia podyktował rzut karny, który silnym, precyzyjnym strzałem na gola zamienił Eto'o.

Gdy wydawało się, że mecz skończy się remisem, wprowadzony chwilę wcześniej i oczekiwany przez fanów Robben huknął z 20 metrów w słupek, a do odbitej piłki doskoczył kolejny rezerwowy Huntelaar i precyzyjnym strzałem zdobył zwycięską bramkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska