Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Kapica: Chodzi o to, by gonić króliczka...

Rozmawiał TOMASZ MALINOWSKI, [email protected]
W Chojniczance zebrała się fajna grupa młodych ludzi - uważa trener Grzegorz Kapica.
W Chojniczance zebrała się fajna grupa młodych ludzi - uważa trener Grzegorz Kapica. fot. Piotr Hukało
- Niekwestionowaną siłą tego zespołu jest młodość - podkreśla Grzegorz Kapica, trener Chojniczanki.

- Pan jest łasy na komplementy?
- Unikam tego, jak ognia. Uważam, że jesteśmy tacy, jak oceniają nas inni. A w ogóle, to nie rozumiem, skąd to pytanie...

- Dlatego, że chciałem panu i piłkarzom pomaślić. Wykonaliście w pierwszej rundzie kawał dobrej roboty. Przecież w zespole, w porównaniu z poprzednim sezonem doszło do wielu zmian, przyszło kilkunastu nowych zawodników. A pan to w cztery tygodnie wszystko poukładał, wpoił swoim podopiecznym imperatyw wygrywania.
- Traktuję te słowa jako docenienie pracy zawodowej. Ale od razu zastrzegam, że nie jestem jedynym architektem tego przedsięwzięcia. Ogromną robotę wykonali Jarek Klauzo, wiceprezes klubu i Dawid Frąckowiak, dyrektor sportowy. Obaj prowadzili sprawy transferowe. Rzeczywiście, przy tej ogromnej liczbie zmian udało się stworzyć zespół, który wyraźnie zaznaczył swoją obecność w rozgrywkach, przez dwadzieścia kolejek był w czołówce. Ba, wciąż pozostaje jednym z kandydatów do awansu.

Przeczytaj także: Chojniczanka rozwiązuje kontrakty. Poważna kontuzja Marynowicza

- Wśród tych transferów, których dokonaliście latem, były pudła?
- Zawsze jest tak, że jak się przeprowadza kilka transferów - a w naszym przypadku było to kilkanaście - to nie ma czegoś takiego, aby trafić ze wszystkimi. W tej grupie piłkarzy znajdą się i tacy, wobec których ma się większe oczekiwania. Wszystko weryfikuje bowiem boisko. Nie będę ukrywał, że wśród pozyskanych latem 11 graczy byli piłkarze, z których nie jestem zadowolony. Oczekiwałem więcej, stawiałem im większe wymagania. Spodziewałem się, że wniosą do zespołu jakość.

- Co było wartością dodaną drużyny?
- Przede wszystkim to, że zebrała się fajna grupa młodych ludzi, która w tym mieście chce ze sobą być. Co godne jest podkreślenia, to chłopcy niezmanierowani. Tworzyli zgrany kolektyw, który jasno określił sobie cel. To, że oni tak - jak pan widzi - reagują po porażkach świadczy, że ta grupa rozumie wyzwanie sportowe, przed którym stanęła. Widzi, jak ktoś stara się im to zabrać. Stąd bierze się ta pozytywna frustracja. I to jest siła tej drużyny.

- Pan czuł, że jest dla nich autorytetem?
- Nie chcę być dla nich autorytetem. Zależy mi natomiast, aby ci, z którymi pracuję podchodzili do swoich obowiązków i traktowali siebie bardzo profesjonalnie.

- Ale wielu zawodników, z którymi rozmawiałem podkreślało, że właśnie w Chojnicach, pod pana skrzydłami się odbudowali sportowo.
- Najlepszym przykładem jest Krystian Pieczara. Przyszedł znikąd, po długiej nieobecności w tym głównym nurcie piłkarzy którzy gdzieś grają, pokazują się menedżerom. Przecież Krystian dołączył do nas dopiero w połowie okresu przygotowawczego. Ale systematycznie i solidnie uczestniczył w treningach, także indywidualnych. Odrabiał stracony czas. Z zaskakującymi efektami. W nim cenię właśnie ten profesjonalizm. On wychodzi z szatni pierwszy, wraca do niej ostatni. Zostaje z bramkarzami.To cenię w ludziach najbardziej.

- To chyba dobrze, że aż 10 zawodników miało swój udział w dorobku bramkowym drużyny.
- To rewelacyjny wynik. Siła zespołu nie opiera się bowiem wyłącznie na dwóch, trzech zawodnikach. Wszyscy - obrońcy, pomocnicy posiedli umiejętność nie tylko znalezienia się w sytuacji bramkowej, także przytomnego jej wykorzystania. To świadczy o potencjale drużyny. Takich piłkarzy poszukujemy, takich chcemy mieć jak najwięcej.

Przeczytaj także: Chojniczanka ma już plan przygotowań

- Po jednym z nieudanych meczów grzmiał pan, że zamierza zrobić porządek z linią obrony. Puściły emocje...
- Decyzja już zapadła. Liczba straconych bramek zmusza mnie do radykalnego działania. Na palcach jednej ręki zliczyłbym spotkania, w których zachowaliśmy czyste konto. Za dużo było natomiast meczów, w których bramki padały hurtem.

- Skąd się to brało?
- Zatrważająco dużo było błędów indywidualnych. Jeżeli zamierzamy się bić o awans, to musimy stworzyć silny i zwarty blok defensywny.

- A może trzeba innej filozofii prowadzenia zespołu?
- Do murowania bramki za wszelką cenę i liczenia, że coś tam zawsze wpadnie ręki nie przyłożę. Chcę grać w piłkę, nie bronić się, nie liczyć na jedną. Chcę, żeby drużyna zdobywała bramki, jeżeli można, seriami. Nie traciła ich. Dlatego potrzebni są mi właśnie tacy gracze, którzy w tych newralgicznych momentach nie będą popełniać z tyłu błędów. Jeżeli się gra ofensywnie, ma bocznych obrońców włączających się do akcji ofensywnych; jeżeli jest sytuacja, że trzeba zostać w sytuacji 2-1 lub 1-1 w okolicy 30 m od bramki, to muszę mieć takiego piłkarza, który ten pojedynek wygra. I drugiego, który go wspomoże.

- A w grze pozycyjnej drużyna spełniła pana oczekiwania. Poszukiwania kandydatów do środka pola będą prowadzone?
- Zdecydowanie tak. Musimy mieć wizję. Dlatego nasze poszukiwania zawęzimy do graczy, którzy muszą być nam potrzebni w przyszłym sezonie. Wszystko jedno, czy wejdziemy do pierwszej ligi, czy też nie.

Kto zdobędzie tytuł Sportowca Regionu 2011? Można zgłaszać swoich faworytów!

- Do 17 marca, kiedy planowane jest wznowienie rozgrywek, szmat czasu. Jak zamierza pan go wykorzystać?
- Okres przygotowawczy potrwa 10 tygodni. To ogromna niedogodność dla piłkarzy, trenerów, rozgrywek. Ale ważą na tym okoliczności obiektywne - klimat, brak podgrzewanych boisk i oświetlenia. Zrobimy wszystko tak, żeby było dobrze, z korzyścią dla drużyny.

- Ważne będą gry kontrolne. Jakich rywali znaleźliście?
- Mamy bardzo mocnych sparingpartnerów. Tylko gra z lepszymi od siebie da nam zysk. To rywale z ekstraklasy czy pierwszej ligi mają nam wskazać, co umiemy, jakie zachowania przyjmujemy na boisku.

- Czwarte miejsce w tabeli... Wolałby pan uciekać rywalom, bronić premiowanego awansem miejsca, czy może atakować rywali i ligę?
- Zmiany w naszej strategii nie przewiduję. Liczy się każdy kolejny mecz; to zawsze będzie mecz o wszystko. Najważniejszy. Po każdym rozegranym spotkaniu będziemy oceniali naszą sytuację. Na pewno nie będzie nam towarzyszyć przekonanie: jak nie awans, to śmierć! Poza tym chodzi o to, by gonić króliczka...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska