Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Guru Balakhilya das na stadionie Zawiszy

Agata Kozicka [email protected]
Trudno jest w medytacji wyłączyć wszystkie zmysły.
Trudno jest w medytacji wyłączyć wszystkie zmysły. Agata Kozicka
Wdechu wystarczyło mi zalewie na pół imienia Boga. Wydechu zresztą też tylko na pół. Ale ze spotkania z Balakhilya das wyszłam pozytywnie naładowana.

O wykładowcy - Balakhilya das - niewiele się dowiedziałam z internetu. Na środowe spotkanie na "Zawiszy" w Bydgoszczy z nauczycielem jogi i medytacji poszłam z rezerwą i czujnością, a jednocześnie starałam się zostawić za drzwiami wszelkie uprzedzenia i być otwarta na to, co usłyszę i zobaczę.

Krótko przed 18 na sali konferencyjnej stadionu "Zawiszy" rozbrzmiewa przyjazna muzyka. Zespół - gitary, bębenek elektroniczny, harmonijka - przygrywa i śpiewa podczas, gdy sala się zapełnia. Z projektora płyną zdjęcia pięknych krajobrazów, kwiatów, owoców. Zajętych jest jakieś 200 miejsc. "Sporo" - myślę.

Czytaj też: Ryk silników trzeba pokochać

- Mało - słyszę siedzącego obok dwudziestoparolatka.
Na spotkanie przyszli raczej młodzi ludzie, w wieku 25-35 lat. Ale i tych dojrzalszych nie brakuje. Pary, małżeństwa, mamy z córkami, koleżanki, pojedyncze osoby. Większość to kobiety. Większość wygląda tak, jak ludzie na festynie. Dopiero kiedy się przyglądam, zauważam na rękach niektórych bransoletki, koszulki farbowane metodą supełkową (po hipisowsku), gdzieniegdzie dredy.

Spod bluzy pewnego młodego chłopaka zwisa kilkanaście, może kilkadziesiąt kolorowych sznureczków, a na jednym z nich... płyta CD. Ciekawe, dziwne, choć wielkiego poruszenia nie wzbudza. Wszyscy wyglądają bardzo pozytywnie nastawieni. Delikatnie się uśmiechają. Są otwarci na... cokolwiek ich czeka. Nawet na pelerynę ze sznureczków. Albo - z zupełnie innej bajki - na chłopaka, który rozłożył płachtę "Rzeczpospolitej" i czyta. Nikogo nic tu nie zaskakuje.

Czytaj też: Medytują w klasztorach
Z niewielkim opóźnieniem zaczyna się wykład. Na salę wchodzi Balakhilya das.
Bałam się, że zobaczę przeszywające oczy próbujące zajrzeć w moją duszę, zagadkowy, lekko pobłażliwy uśmiech, a całość będzie zapakowana w złote szaty tworzące jeszcze większy dystans do zebranych.

Ale nie! Jestem mile zaskoczona. Balakhilya das jest przeciętnie wyglądającym 50-60-latkiem. Szczupły. Ma włosy ciemne, przetkane siwizną, szpakowaty zarost, głęboko osadzone oczy. Uśmiecha się naturalnie - wtedy, kiedy mówi coś zabawnego. Ma na sobie koszulę w kratę. Na nadgarstku - bransoletki. Pochyla lekko głowę na jeden bok, ale tak spokojnie. Jest w jego postawie coś relaksującego i pokornego, jak u kogoś, kto już niejedno widział, wiele słyszał i nie musi krzyczeć, żeby go usłyszano lub zauważono.
- Lekarze i psychologowie coraz częściej doceniają medytację i wysyłają swoich pacjentów, by spróbowali - mówi o medytacji.

Sam wykład trwa niecałą godzinę. Jest dobrze skonstruowany. Guru zaczyna od opisania tego, czym jest medytacja. Taka jaką część z zebranych może znać. Taka, że zamykamy oczy i wyobrażamy sobie piękne obrazy. I taka, że - również z zamkniętymi oczami - obserwujemy potok naszych myśli, jakbyśmy siedzieli w kinie i oglądali film. I też taka, że skupiamy się na wdechach, wydechach i czubku nosa.

Nie myśl, że myślisz!
- Czasem uda nam się tak bardzo skupić, że sięgamy niemalże tego momentu, gdy prawie całkowicie wyzwalamy się od myśli. I wtedy myślimy: "O! Udało się, nie myślę o niczym". I w tej chwili zdajemy sobie sprawę, że to była niestety myśl. I cofamy się, żeby znowu sięgnąć tego idealnego momentu - wyjaśnia Balakhilya das.

Ale, jak tłumaczy, taka medytacja wymaga spełnienia kilku warunków. - Nie da się tak medytować pół godziny przed wyjściem do pracy, a poza tym potrzebujemy do tego miejsca, gdzie jest cicho. Wielogodzinną medytację może zrujnować nawet przelatujący komar.

Informuje, że chce nas nauczyć innej medytacji: łatwej i efektywnej.

Druga część wykładu poświęcona jest próbie odpowiedzenia na pytanie, kim jesteśmy. Jest o etykietach, które od dziecka są nam przylepiane: dziewczynka, chłopiec, uczeń, syn, córka, student, lekarz, mleczarz, mama, tata, babcia, starzec...
Jest o ciele fizycznym. - Zerkamy codziennie w lustro. Czasem musimy uczciwie przyznać, że wyglądamy gorzej. Odchodzimy od lustra smutni, ale... następnego dnia i tak wracamy.
"Może coś się poprawiło" - myślimy - żartuje i opowiada o ciele astralnym, o duszy. I o tym, że- by tę ostatnią nakarmić - potrzebujemy medytacji.

Krzesła na sali konferencyjnej są stosunkowo wygodne. Od zrelaksowania zaczynamy sesję nauki medytacji. Twarz, szyja. - Wdychamy powietrze bardzo powoli jednocześnie w myślach wymawiając imię Boga "Gaur-ra-ang-ga", a potem wydychamy powoli jednocześnie wymawiając to imię na głos - instruuje. - Kolejny wdech i wymawiamy w myślach "Ni-tai-gaur", wydech i powtarzamy to na głos.

Powtarzamy razem z guru. Próbuję robić tak długo wdech jak on, ale albo mam małą pojemność płuc, albo nie jestem odpowiednio zrelaksowana. Może gdyby nie to, że nie chcę "odpłynąć", bo w końcu muszę to jeszcze opisać, udałoby się. Nawet chwilami łapię rytm tej mantry. Niskie dźwięki, które wydaję wydychając, rzeczywiście działają uspokajająco.

Kiedy otwieram oczy, widzę, że rozglądających się wokół jest więcej. Niektórzy czują się nieswojo. Po kilku minutach zebrani zaczynają się wykruszać.
I choć chcę wrócić do mantry, to w uspokojeniu się przeszkadzają mi wychodzący, szurające krzesła i jeszcze wysoki głos medytujących kobiet. Nie dam rady się skupić. "Skup się, skup się, skup się..." - powtarzam swoją mantrę. Mój wdech jednak wystarcza co najwyżej na "Gaur-ra..." Potem wstrzymuję powietrze i czekam aż wspólnie zaczniemy wydychać. A kiedy już wydychamy, to ja od razu wszystko, bo za długo wstrzymywałam powietrze. Nie daję rady. Muszę spróbować zrobić to w domu, sama, po swojemu. Może nawet będę w stanie spowolnić oddychanie, ale na pewno nie tu, gdzie medytuje 200 osób. Medytacja wydaje mi się jednak bardziej osobista i intymna.

Kolejną, Maha mantrę, wymawiamy jednocześnie przebierając między palcami koraliki. Z pakietu, który dostałam przy wejściu na samym początku, wyciągam... Koraliki? Różaniec?

- Jest coś, co wszystkie religie mają wspólnego: sznury modlitewne - mówi wykładowca. - Są w chrześcijaństwie, buddyzmie, hinduizmie, islamie.
Trudno jest w medytacji wyłączyć wszystkie zmysły. A, że to niemożliwe, angażujemy je w powtarzalną czynność. Koralików na sznurze, który dostałam, jest 55, z czego Maha mantrę wymawia się na 54. Po pięciu koralikach spasowałam. - Na początek radzimy takich kółek robić dziennie dwa - słyszymy od Balakhilya das. - Na spacerze z psem, po pracy, żeby zapomnieć o troskach dnia i zrelaksować się...

Głodna, zmarznięta, zrelaksowana
Na koniec trzecia mantra. Guru wyciąga spod stołu gitarę i wszystkie dotychczasowe mantry śpiewa. Zebrani na sali, a zostało ich już nie więcej niż dwie trzecie, powtarzają za nim. Ja nie mam siły. Mijają dwie godziny odkąd przyszłam. Żałuję, że nie zjadłam wcześniej obiadu. Jestem głodna. Jest mi zimno, bo chłodne powietrze z klimatyzacji wieje mi na szyję.

Czytaj też: Na jednym z inowrocławskich osiedli mieszka ekshibicjonista. Sąsiedzi zrobili z nim porządek

Siedzę i słucham. I kiedy tak rozglądam się i myślę o tych, którzy przyszli, może w desperacji, może chorzy, może zagubieni, może poszukujący, może zmęczeni, może w depresji, może znudzeni, to zaczynam się bujać do tego dziwnego rytmu. I ta atmosfera jest całkiem przyjemna i czuję się coraz bardziej zrelaksowana.

Przy drzwiach wyjściowych dostaję pyszną brzoskwinię, którą pochłaniam, jakbym nie jadła od tygodnia. - Zapraszamy jutro, na ciąg dalszy - słyszę. Nie przyjdę, bo mam inne plany, ale kiedy teraz chwytam w ręce sznur modlitewny ze spotkania, myślę, że to było ciekawe spotkanie.

- Lifetime guarantee - obiecywał mówiąc o sznurze Balakhilya das. - Gwarancja na całe życie. Bo jeśli wam się zużyje, zniszczy, to przyjdźcie do nas, a damy wam kolejny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska