Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że akt własności toruńskiego Polmosu trafi w ręce dotychczasowego dzierżawcy zakładu.
Po trzecim, nieudanym przetargu Krzysztof Mielewczyk, prezes Fabryki Wódek Kopernik, złożył bowiem bezprzetargową ofertę na kupno zakładu.
Przeczytaj: Toruński Polmos upada. 50 osób wylądowało na bruku
Zaproponował 12 mln zł za nieruchomości między ulicami Olbrachta a Chrobrego (w pierwszym przetargu cena wywoławcza wynosiła ponad 21 mln zł).
Na taką sumę zgodziła się sędzia komisarzStella Czołgowska, mimo że wcześniej cena wywoławcza w przetargu wynosiła 15,7 mln zł. Warunek był jeden: syndyk Polmosu musiała o nowych warunkach sprzedaży poinformować wszystkich dotychczasowych zainteresowanych kupnem zakładu.
I tak zrobiła.
Na początek zadatek
Wczoraj Katarzyna Fuks, syndyk zakładu poinformowała, że wybrała ofertę firmy Gzella Meat, która zaoferowała za kupno zakładu 12 mln zł. - Otrzymałam od firmy zadatek opiewający na sumę 1,2 mln zł - informuje Katarzyna Fuks. - Wybrałam spółkę z uwagi na to, że przedstawiła najbardziej korzystne terminy zapłaty za budynki i grunt. 4,8 mln zł firma ma zapłacić do końca kwietnia, a resztę, czyli 6 mln zł, do końca czerwca.
Podpisanie umowy przedwstępnej ma odbyć się w ciągu 14 dni od wyboru oferty.
Od tego momentu, do czasu podpisania umowy właściwej nabywca przejmie zakład w zamian za koszt utrzymania zakładu. Miesięcznie wynosi on 100 tys. zł i są to koszty związane z podatkiem od nieruchomości, opłatą roczną i ochroną przedsiębiorstwa.
Co dalej z toruńskim Polmosem?
Tymczasem Krzysztof Mielewczyk zdążył już rozliczyć się z syndykiem i przekazać zakład. Biznesmen spłacił też zadłużenie, które opiewało na sumę 600 tys. Dziś nie chce mówić o dalszych planach związanych z produkcją wyrobów spirytusowych.
- Muszę się zastanowić, co zrobić dalej - przekonuje. - Jeszcze nie wiem.
Mielewczyk nabył prawa do produkowanych w Toruniu marek takich jak wódka Copernikus, Sukces, Meherovka Gorzka czy Śliwowica Polska.
Przeczytaj: Mielewczyk walczy dalej o toruńską wódkę
Ciekawe jest to, co z ośmiohektarowym terenem zrobi właściciel jednych z największych zakładów mięsnych w regionie. Wczoraj bezskutecznie próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem firmy, jednak ten był niedostępny. Także pracownicy z działu marketingu nie potrafili nam odpowiedzieć, jakie plany ma w stosunku do zakładu nowy nabywca.
Polmos upadł w kwietniu 2009 roku. Dwukrotnie Ministerstwu Skarbu nie udało się sprywatyzować spółki.
