Zobacz wideo: Zimna krew w obliczu ognia. 10-letni bohater z Koronowa odznaczony

Od kilku lat na terenie stadionu Klubu Sportowego „Gwiazda” przy ul. Bronikowskiego, opodal Kanału Bydgoskiego, wznosi się budynek stanicy wodnej i jednocześnie harcówki „Szesnastki - dzieło pana Henryka, w którym dzielnie wspomagała go Grażyna Bednarz, harcerka i przewodniczka.
Zaczęło się w 1928 roku
„Szesnastka” narodziła się 1 kwietnia 1928 roku z inicjatywy druha podharcmistrza Zygfryda Majki z Komendy Hufca Bydgoszcz. Patronem drużyny został gen. Mariusz Zaruski, który uczestniczył w poświeceniu pierwszej, zachowanej do dziś bandery. Generał był m.in. założycielem i organizatorem jachtingu morskiego. Sama zaś drużyna przyjęła początkowo nazwę 16. Harcerskiej Drużyny Morskiej.
Pierwszą harcówkę zorganizowano w Dokształcającej Szkole Zawodowej przy ul. Chwytowo. Pierwszą łódź żaglową o nazwie „Lilia” budowano od lipca 1928 roku, a zwodowano ją w kwietniu następnego roku przy nabrzeżu Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego w pobliżu Mostu Bernardyńskiego (tej przystani już nie ma) i w obecności Zaruskiego. W 1929 roku harcerze „Szesnastki” wyruszyli na „Lilii” oraz na drugiej mniejszej jednostce na swój pierwszy obóz wędrowny po jeziorze Gopło.
Ważny był rok 1931, w którym na Babiej Wsi drużyna wydzierżawiła na nową harcówkę i warsztat pomieszczenia po byłym tartaku.
Na Brdzie urządzono przystań.
Pierwsza przygoda w Brdyujściu
- Moja przygoda z harcerstwem i wodą zaczęła się w roku 1939. Chodziłem wtedy do podstawówki – wspomina Henryk Konarski. - Pewnego razu ojciec zabrał mnie do harcówki na Babiej Wsi, a stamtąd pojechaliśmy na wypożyczonym z harcówki rowerze do Brdyujścia zobaczyć Tor Regatowy i to jak się po nim żegluje żegluje.
Mały Henryk wcześniej biegał tylko po tratwach przycumowanych do nabrzeży Brdy. Teraz popłynął żaglówką z dyżurującym na przystani panem Dudzińskim do śluzy Brdyujście. Zupełnie nie przejmował się przechyłami łodzi na wietrze i fali. I tak zaczęła się jego wodniacka przygoda, przerwana zresztą zaraz brutalnie przez wybuch II wojny światowej. Zanim jednak tak się stało, harcerze – żeglarze zdobywali także sprawności podczas zajęć terenowych, uczyli się udzielania pierwszej pomocy, obserwacji, radzenia sobie w trudnych warunkach.
Nadzieja w PTTK i kajakach
- Po wojnie wróciłem do „Szesnastki” i byłem komendantem hufca dzielnicowego dla Miedzynia wraz z Okolem. W 16. Drużynie Harcerskiej byłem póki władze komunistyczne nie rozwiązały harcerstwa – opowiada Henryk Konarski.
Bydgoska drużyna przestała działać jesienią 1948 roku. Ostateczna likwidacja Związku Harcerstwa Polskiego nastąpiła na początku 1951 rok. Harcerze mogli wtedy działać już tylko w ramach Związku Młodzieży Polskiej.
To też może Cię zainteresować
Pan Henryk poszedł do utworzonego w 1950 roku (z połączenia Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego) Polskiego Towarzystwa Turystyczno – Krajoznawczego. I został współorganizatorem wraz z Jurkiem Olkiewiczem, kierownikiem sekcji kajakowej, pierwszego powojennego (1958 r.) spływu kajakowego z Charzyków do Bydgoszczy. Potem pływali Drwęcą i Wdą.
Żaglówek wtedy praktycznie nie było, bo władze je skonfiskowały i niszczały . Część przekazano do ZMP.
Nie tylko w mundurze harcerskim
Życie zawodowe pan Henryk związał z wojskiem. W armii był 43 lata dochodząc do stopnia chorążego sztabowego. Ale też w trakcie służby skończył Politechnikę Poznańską i został inżynierem budowlanym. Praktyki w tej profesji wszakże nie miał okazji odbyć, bo cały czas był wojsku i to w innych formacjach niż budowlane (m.in. w wojskach powietrzno-desantowych).
W nowej siedzibie na „Gwieździe”
Wykształcenie inżynierskie miało mu się jednak przydać, gdy postanowił zbudować nową siedzibę „Szesnastki” na terenie Klubu Sportowego „Gwiazda”. W spadku po sekcji turystycznej „Gwiazdy” harcerze otrzymali drewniany szałas, swoistą „Chatkę Puchatka” - jak ją nazywali.
Prawdziwa stanica powstała po uroczystościach 90-lecia drużyny, które odbyły się w roku 2018. Sama reaktywacja 16. drużyny nastąpiła w grudniu 2011 roku.
- Zachorowałem, leczyłem się, a lekarz zalecił mi aktywny tryb życia. Dlatego postanowiłem zbudować stanicę. Za własne pieniądze woziłem swoim fiacikiem pandą płyty i deski na budowę. Praca trwała od świtu do nocy – wspomina harcmistrz.
To też może Cię zainteresować
Harcerze opiekują się przystanią nad Kanałem Bydgoskim (od ulicy Spacerowej), którą zbudowano z funduszy miasta. Pomosty były dewastowane i pan Henryk bał się wpuszczać na nie harcerzy w obawie przez nieszczęśliwym wypadkiem. Uszkodzenia naprawiono własnym sumptem, ale nasz rozmówca wciąż oczekuje zadeklarowanej przez prezydenta Rafała Bruskiego pomocy w utrzymaniu przystani.