Na początek zostanie uruchomiona tylko linia produkcji kryształów. Zatrudnienie znajdzie tu około 130 pracowników.
Przeczytaj: Inowrocław. Huta Irena od lutego wznawia produkcję [zdjęcia]
4 października PGNiG za długi odcięła dopływ gazu do huty „Irena”. Od tego czasu najpierw prezes spółki Zbigniew Zawierucha, a potem syndy__k Grzegorz Floryszak walczyli o przywrócenie dostępu do paliwa. Bez niego nie mogli prowadzić normalnej produkcji. Z pracy zaczęli odchodzić hutnicy. 31 stycznia kończą się okresy wypowiedzenia ostatnim zatrudnionym w „Irenie” pracownikom.
Uśmiechy na twarzach inowrocławskich pracowników
Gdy wszyscy myśleli już, że „Irena” się nie podniesie, syndykowi udało się porozumieć z PGNiG. W poniedziałek lub we wtorek do zakładu znów popłynie gaz. Jak zdradza Zbigniew Zawierucha, najpierw zostanie uruchomiona tylko linia produkcji kryształów, a później - szkła sodowego.
Przeczytaj: Kryształy Made in Irena to już historia, czyli kronika hutnika
Do realizacji tego planu nie doszłoby, gdyby pracownicy nie zdecydowali się przyjąć nowych warunków pracy. Na wczorajsze spotkanie w „Irenie” zaproszonych została ponad setka pracowników. - Nie ukrywam, że ta informacja poprawiła mi nastrój. Powoli przestawałam już wierzyć w to, że huta jeszcze stanie na nogi - wyznaje nam jedna z pracownic, a inna dodaje: - Cieszę się już na samą myśl, że znów będą mogła pracować ze swoimi koleżankami.
W "Irenie" liczą na więcej
Pracownicy otrzymają wynagrodzenie podstawowe w takiej wysokości, jak do tej pory. Nie mają jednak co liczyć na premie i dodatki stażowe. Ta informacja ich nieco zaniepokoiła. Liczyli na więcej.
- Nasi pracownicy nigdy nie zarabiali dużo. Większość załogi w granicach najniższego krajowego wynagrodzenia. W tym roku jest ono wyższe o kilkadziesiąt złotych. Liczymy na inwestora. Nasz zarząd na pewno wynegocjuje dobre wynagrodzenia dla pracowników - przekonuje Krzysztof Radomski, przewodniczący OPZZ w hucie.
Pracownicy, którzy przybyli na wczorajsze spotkanie, otrzymali do rąk oświadczenia, w których mieli się zadeklarować, czy od 1 lutego są gotowi pracować dla „Ireny” na nowych warunkach.
Większość je podpisała. - A co innego miałem zrobić? Mam 50 lat. Miałem 17, jak tu przyszedłem. Lepszej pracy nie znajdę - zdradza Edmund Bikarski. Wierzy, że jego huta jeszcze stanie na nogi.
