https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I do miecza, i do pląsów

Maria Eichler
Bogdan Kuffel
Bogdan Kuffel Fot. Aleksander Knitter
W Chojnicach powstaje bractwo rycerskie, które chce przyjąć jako patrona św. Jana Chrzciciela,

Starszyzna już się pozbierała, bo jest 17 członków-założycieli. Teraz chodzi o to, by bakcyla połknęła młódź. Dlatego w sobotę do auli Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich zaproszono "Gryfitów" z odległego o 60 km od Chojnic Bytowa. Rycerstwo z tamtych stron działa już 10 lat, a warunki ma świetne, bo bytowski zamek stanowi świetną scenerię dla potyczek i tańców.

Miecze nad głowami

W Chojnicach bytowianie pokazali, jak wygląda rycerski kunszt. Pojedynki były bardzo efektowne i na tyle zacięte, że widzowie z pierwszych rzędów instynktownie odsuwali się, gdy miecze były zbyt blisko ich głów. Walczący nie zapomnieli o rytuałach obowiązujących przed i po walce, a o tym, ile ich to kosztowało, świadczyły krople potu na twarzy.

- Nic dziwnego - mówił dr Bronisław Nowak ze Słupska, który i teoretycznie, i praktycznie zajmuje się rycerstwem. - Uzbrojenie jest ciężkie i poruszanie się w nim wymaga nie lada wytrzymałości.

Sztychy i figury

Dla obserwatorów interesujące było to, że po turniejowych zmaganiach mogli dotknąć osobiście mieczy, hełmów i części odzienia, a nawet przymierzyć sobie kaftan, rękawice czy inne fragmenty garderoby. - Ale ciężkie - słychać było głosy. - I przepocone - mówili inni. W zbroję zakuł się także główny sprawca rycerskiego zamieszania w Chojnicach - historyk Bogdan Kuffel. A prof. Wojciech Lamentowicz, który przyjeżdża na wykłady na PWSH "Pomerania", przymierzył się do miecza. Jedynie proboszcz bazyliki mniejszej, ks. Jacek Dawidowski poprzestał na "suchym" oglądaniu, ale po wypadku ma wciąż jeszcze gips, który uniemożliwia większe zaangażowanie w rycerskie atrakcje.

Okazało się, że bytowianie bardzo szybko odzyskali werwę po machaniu mieczem. Już po chwili - w zupełnie innych strojach - zaprezentowali dworskie tańce. Miło było popatrzeć na piękne suknie dziewcząt i zgrabne figury tańca. Wyszło na to, że współcześni rycerze, tak jak i ich przodkowie, muszą ćwiczyć nie tylko dłoń, także nogi, by opanować kroki średniowiecznego tańca.

Ilu przystąpi

Trudno jeszcze ocenić, jak wielkie będzie zainteresowanie bractwem w Chojnicach. Młodym ludziom i do strojów, i do mieczy świeciły się oczy, ale ilu z nich zechce naprawdę poświęcić się takiemu hobby?

- Jest kosztowne, wymaga czasu i wielu umiejętności - ostrzegał Bronisław Nowak. - Wiele rzeczy z ubioru trzeba zrobić samemu, broń czyścić systematycznie.

Frajda za to jest duża, bo bractw rycerskich przybywa i spotykają się na turniejach oraz festynach. Ich powrót do dawnych czasów ma ogromny wpływ na to, jak żyją na co dzień.

- Chcemy, żeby w Chojnicach także były rycerskie festyny - zapowiada Bogdan Kuffel. - Planujemy oficjalną inaugurację bractwa na 11 marca, kiedy bazylika mniejsza będzie obchodzić swoje święto.

Rycerze z Chojnic mają jeszcze przed sobą długą drogę, by dorównać braciom choćby z Bytowa. Ale zapału im nie brakuje, więc kto wie, może podczas oficjalnych świąt będziemy oglądać nie tylko przemarsz braci kurkowych, ale także rycerzy od św. Jana Chrzciciela?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska