Ruszył sezon - w lasach Kujawsko-Pomorskiego pojawili się grzybiarze z kozikami i koszami. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że pomyłkę może przypłacić zdrowiem, a nawet życiem.
Muchomor nie tylko czerwony
- W lesie jak na drodze, cały czas powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania - stwierdza Mirosław Chmielewski, który od lat zbiera grzyby w podgrudziądzkiej Grupie. - Już od przedszkola uczą, żeby wystrzegać się czerwonego muchomora w białe kropki, a przecież to nie on jest najbardziej niebezpieczny. Jak ognia trzeba wystrzegać się muchomora sromotnikowego. Ten cichy zabójca bardzo przypomina wyrośniętą gąskę zielonkę i kanię. Mądrości typu: po dotknięciu trujaka czarnieją srebrne sztućce, trzeba włożyć między bajki. To mit!
W leśnym runie czai się masa pułapek. Nawet doświadczeni grzybiarze muszą mieć się na baczności. Gatunków, które są do siebie łudząco podobne jest wiele - najczęściej mylimy kurkę i trującą lisówkę pomarańczową. Przez białe kapelusze trudności może przynieść odróżnienie muchomora jadowitego od młodej pieczarki. Podobne do siebie są również niebezpieczne borowiki purpurowe i podgrzybki.
Kto ma jakiekolwiek wątpliwości, powinien zabrać swoje leśne łupy do siedziby sanepidu. Fachowiec stwierdzi, czy grzyby nadają się na kolację.
Kurzejka, lisica, kurza nóżka, pieprzyk czyli przepisy na dania z kurek
- W poprzednich latach zdarzały się sytuacje, kiedy ludzie przynosili nam do sprawdzenia trujące gatunki - mówi Marek Drążyk z wojewódzkiej stacji sanepidu w Bydgoszczy. - Trafiały się też różne grzyby niejadalne. One akurat nie są niebezpieczne, ale mają nieprzyjemny smak. Z tego co zauważyłem, ostatnio zrobiliśmy się ciut ostrożniejsi. Swoje zrobiło medialne nagłaśnianie zatruć. Do myślenia dała zeszłoroczna historia sześcioletniego chłopca.
Czy w tym roku sanepid odnotował jakieś zatrucia na naszym terenie? - Na szczęście nie. I oby tak dalej - odpowiada Drążyk.
Atest jest niezbędny
Masz ochotę na zapiekane kurki, borowiki w śmietanie albo duszone maślaki z pomidorami? Zanim kupisz grzyby od ulicznego handlarza, pytaj o specjalny atest. Ten dokument wystawiony przez fachowca jest ważny przez 48 godzin. Z niego dowiemy się, gdzie i przez kogo zostały zebrane dane egzemplarze. I będziemy mieć pewność, że po posiłku nie wylądujemy na szpitalnym łóżku. Grzybki spod lady lepiej sobie darować. - Kilku handlarzy się do nas zgłosiło po taki atest - dodaje Drążyk. - Jest bezpłatny.
Nudności, wymioty, bóle brzucha, biegunka. To pierwsze objawy zatrucia grzybami, których nie można lekceważyć. W razie czego - zamiast próbować domowych metod, jak najszybciej udajmy się do lekarza.