
Medale olimpijskie to szczyt sportowych marzeń, spełnienie, sława, zaszczyty. Ale też olimpijska emerytura. Sportowcy o niej myślą?
W Tokio, po naszym biegu, była taka zabawna scena. Wojtek Nowicki, który już w Rio de Janeiro zdobył brąz w rzucie młotem, a w Tokio dołożył złoto, jak nas zobaczył to spytał się: „No i jak się czujecie emerytki?” (śmiech).
Oczywiście, że myśli się o takich sprawach. Cieszymy się ze zdobywanych medali i jest to dla nas wielka duma i chwała, ale myślimy również o tym, co będziemy robić po zakończeniu kariery. Nie wszyscy się potrafią w tym odnaleźć. My mamy teraz pewność, że mamy zabezpieczenie.

Wszyscy pytają panią, czy dotrwa pani do kolejnych igrzysk, za trzy lata w Paryżu. A ja spytam o najbliższe plany: kiedy urlop? Jakiś rodzinny wyjazd, totalny luz i odpoczynek?
Jeszcze nigdy nie mieliśmy z Andrzejem wspólnego urlopu i teraz też nie będzie. Ja mam chwilę wolnego, a mąż rozpoczął nowy sezon. Cieszę się, że w środę w końcu się z nim zobaczę i będę mogła obejrzeć jego mecz. W grudniu, kiedy on skończy rundę, to jedzie tam, gdzie ja mam zgrupowanie i możemy trochę pobyć razem. On odpoczywa, ja trenuję (śmiech). Teraz jest odwrotnie: on trenuje i gra, a ja odpoczywam. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, taka jest dola sportowców. Na szczęście nie będzie tak przez całe życie.

Polskie wicemistrzynie olimpijskie w biegu 4x400 m kobiet. Od lwej: Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Natalia Kaczmarek. Na zdjęciu brakuje Anny Kiełbasińskiej, która biegła w kwalifikacjach