Świątek i Curenko wcześniej mierzyły się ze sobą tylko raz. W ubiegłym roku w pierwszej rundzie wielkoszlemowego French Open nasza tenisistka odniosła łatwe zwycięstwo (6:2, 6:0), a wspomniany triumf zapoczątkował jej marsz w kierunku wygranej w całej imprezie.
Iga Świątek przedmeczową faworytką III rundy
Polka przystąpiła do meczu pokrzepiona zaskakująco łatwą wygraną nad Anastasiją Pawluczenkową (6:0, 6:0). Jej przeciwniczka w drodze do trzeciej rundy musiała wyeliminować aż dwie rywalki - najpierw ograła rodaczkę, Elinę Switolinę, w drugiej rundzie z kolei niespodziewanie wyeliminowała Amerykankę Bernardę Perę, która we włoskim turnieju była rozstawiona z numerem 28. Dwie wygrane pozwolą Łesi na awans o kilka miejsce w rankingu, który zostanie ogłoszony 22 maja.
Iga bardzo dobrze radzi sobie na kortach ziemnych, na których rzadko przegrywa mecze. Nic więc dziwnego, że wszelkie przewidywania i typowania wskazywały, iż jej rywalka nie ma większych szans w starciu z zawodniczką od ponad roku przewodzącą klasyfikacji tenisistek. Pierwszy gem niedzielnego meczu mógł więc być dla obserwatorów nieco zaskakujący. Oto nasza tenisistka już na początku spotkania pozwoliła przeciwniczce na zyskanie przewagi przełamania, mimo że prowadziła 30-0.
Zaskakujący początek meczu Iga Świątek - Łesia Curenko
W początkowych fragmentach spotkania to Polka nieco częściej się myliła, miała też problemy serwisowe, a gdy nawet piłka po zagrywce lądowała tam, gdzie zaplanowała sobie nasza zawodniczka, Curenko potrafiła znakomitym returnem przejąć kontrolę nad wymianą.
Zimny prysznic na początku pojedynku (0:2) podziałał na liderkę rankingu orzeźwiająco. Choć w dalszej części rywalizacji Świątek nadal od czasu do czasu popełniała niewymuszone błędy, znacznie częściej przejmowała kontrolę nad wymianami, szybko odrobiła stratę i objęła prowadzenie, nie pozwalając przeciwniczce już do końca tej partii na zbyt wiele. Ostatecznie pierwsza część spotkania zakończyła się zwycięstwem faworytki 6:2. Identycznym rezultatem zakończył się także pierwszy set przed rokiem, w pierwszym bezpośrednim pojedynku między Świątek i Curenko.
Dwa stracone gemy w dwóch meczach Igi Świątek
Aby w Rzymie powtórzył się rezultat sprzed roku z Paryża, nasza tenisistka nie mogła dopuścić, by Ukrainka już do końca spotkania wygrała choć jednego gema. Jej rywalka co prawda starała się nie dopuścić do porażki w partii bez jakiejkolwiek zdobyczy, na jej nieszczęście nawet wyrównana rywalizacja w poszczególnych gemach kończyła się korzystnie dla Igi. Tym samym Polka wygrała w Rzymie już trzeci set do zera.
Awans do czwartej rundy oznacza, że liderka światowego rankingu wzbogaciła się o 39 130 euro. Pokaźne premie pojawiają się jednak dopiero w dalszej fazie turnieju - ćwierćfinalistki mogą bowiem liczyć na kwotę wynoszącą nieco ponad 73 tysiące, półfinał to niemal 143,5 tys., finał pozwala zyskać 272 200 euro, zaś dla najlepszej w całych zawodach przygotowano 521 754 euro.
