Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ignacy Rochon, niezapomniany bydgoski aptekarz z ulicy Niedźwiedzia

Hanna Sowińska
Ignacy Rochon (z lewej , na tle kominka), właściciel apteki "Pod Niedźwiedziem" wśród najbliższych sobie osób  - żony Heleny (obejmuje ją ramieniem), matki Anieli (siedzi w środku) córki Elżbiety Montowskiej, z d. Rochon (piewszy rząd, po lewej), żony dr. Jana Montowskiego (drugi po prawej) i braci, w tym Leona, dyrektora banku w Tucholi
Ignacy Rochon (z lewej , na tle kominka), właściciel apteki "Pod Niedźwiedziem" wśród najbliższych sobie osób - żony Heleny (obejmuje ją ramieniem), matki Anieli (siedzi w środku) córki Elżbiety Montowskiej, z d. Rochon (piewszy rząd, po lewej), żony dr. Jana Montowskiego (drugi po prawej) i braci, w tym Leona, dyrektora banku w Tucholi zbiory Tadeusza Rochona
Przebywał w tej samej celi co prezydent Leon Barciszewski. Jego nazwisko pojawia się w zeznaniach świadków i relacjach więźniów Gestapo.

Z pietyzmem odremontowana w tym roku kamienica, której symbolem od ponad 90 lat jest biały niedźwiedź. Tylko że od dawna nie ma tu apteki. I nie ma śladu po jej właścicielu Ignacym Rochonie. Wkrótce to się zmieni.

Przeczytaj również: Zapomniany aptekarz z ulicy Niedźwiedzia

Biały niedźwiedź zastąpił czarnego orła

Rok 1920. Bydgoszcz wraca do Polski. Z miasta wyjeżdżają tysiące Niemców. Zanim je opuszczą, sprzedają majątki. Tak zrobił Alfred Kupffender, właściciel apteki "Pod Złotym Orłem" (Stary Rynek), który w 1921 r. sprzedał aptekę farmaceucie Zdzisławowi Rybickiemu. Z kolei Wiktor Radecki kupił aptekę "Pod koroną" na Dworcowej od Emila Affelta.

W tym samym roku zmieniła właściciela apteka "Pod Czarnym Orłem" na ul. Niedźwiedzia. Od Władysława Kużaja nabył ją Ignacy Rochon, przybyły do Bydgoszczy z Niemiec farmaceuta.

Rochon postanowił zmienić nazwę apteki. W pierwszej wersji miała się nazywać "Pod Orłem Białym". Jak pisze Mieczysław Boguszyński ("Od warsztatu balwierskiego do szpitala klinicznego") ostatecznie w Sądzie Powiatowym zarejestrował ją jako aptekę "Pod Niedźwiedziem". Wtedy też nad wejściem umieścił kamienną rzeźbę niedźwiedzia, która zachowała się do dziś.

Po raz pierwszy o Ignacym Rochonie usłyszałam w 2009 roku. Miałam wówczas okazję poznać Tadeusza Rochona i jego żonę Stefanię. Pan Tadeusz, syn Ignacego, przyjechał do rodzinnego miasta z Republiki Południowej Afryki, gdzie mieszka od ponad 70 lat. - Ojciec wychował się i kształcił w Niemczech. Po śmierci pierwszej żony postanowił osiedlić się w Bydgoszczy. Przyjechał tu z córką Elżbietą. Dwaj synowie pozostali w Rzeszy, z rodziną matki, która była Niemką - opowiadał Tadeusz Rochon.

Drugą żoną Ignacego została Polka, Helena Sobiecka. - To moja mama. Ja urodziłem się już w Bydgoszczy, w 1921 roku.

Jest ten sam rocznik co był Janusz Barciszewski, syn prezydenta Bydgoszczy. W maju 1939 r. obaj zdali maturę w Państwowym Gimnazjum Klasycznym. - Z okazji pomyślnie zakończonej nauki prezydent urządził w ogrodzie willi na Wałach Jagiellońskich party dla kolegów syna. Też byłem zaproszony. Janusz był bardzo sympatycznym człowiekiem - wspominał pan Tadeusz.

Gdyby w maju 1939 r. ktoś mógł przewidzieć, że za kilka miesięcy jeden z tych dwóch młodych ludzi zginie w tak okrutny sposób, i że życie stracą ich ojcowie, pewnie inaczej potoczyłyby się losy obu rodzin.

Synowie przyjechali ratować ojca

Zarówno śmierć prezydenta Barciszewskiego, jak i mord na Ignacym Rochonie nie były przypadkowe. "Musieliśmy najpierw zlikwidować kierowniczą warstwę nieprzyjaciela; byli to ludzie ze Związku Zachodniego, z jednostek powstańczych, z grona polskiej inteligencji. Tych musieliśmy wykończyć i nie było innego sposobu".

Tak o zaplanowanej w szczegółach eksterminacji Polaków (akcja Tannenberg), na obszarze wcielonym do Rzeszy, mówił w 1940 r. Heinrich Himmler.
Ignacego Rochona gestapowcy zabrali z apteki. - Tatę próbowali ratować moi przyrodni bracia, mieszkający w Rzeszy. Gdy dowiedzieli się o jego aresztowaniu, przyjechali do Bydgoszczy. Na Gestapo usłyszeli, że powinni wstydzić się takiego ojca.

Nikt z rodziny nie miał już potem kontaktu z Ignacym Rochonem. Niemcy nie informowali bliskich o losach aresztowanych i bestialsko pozbawianych życia. - Ta wersja nie znajduje żadnego potwierdzenia w dokumentach, a jednak od "zawsze" mówiono, że Ignacy Rochon został zamordowany razem z Leonem Barciszewskim. Byli wszak przyjaciółmi - mówi Bartłomiej Wodyński, właściciel apteki "Pod Łabędziem" i Muzeum Farmacji.

Aptekarz wśród więźniów Gestapo

Przez dziesięciolecia nazwisko właściciela apteki "Pod Niedźwiedziem" nie pojawiało się na listach ofiar zbrodni niemieckich (podobnie jak Jana Montowskiego, znakomitego bydgoskiego chirurga, zięcia Ignacego Rochona).

W dokumentach Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich są jednak zeznania b. więźniów bydgoskiego Gestapo. Ignacego Rochona i Wiktora Radeckiego wymienia Jerzy Łukaszewski, który 22 października 1945 r. był przesłuchiwany przez prokuratora OKBZN. Zeznał, że pod koniec października 1939 r. wszystkich więźniów zegnano na dziedziniec i podzielono na trzy grupy, po około 40 osób. Jedną od razu wywieziono ciężarowymi samochodami (wcześniej załadowano do nich łopaty).

W drugiej grupie mieli znajdować się: prezydent Barciszewski z synem i żoną, aptekarze Rochon i Radecki oraz ks. Konopczyński (z pośród tych osób wojnę przeżyła Zofia Barciszewska i ks. Jan Konopczyński).

Odsłonią tablicę 11 listopada

Pięć lat temu Bartłomiej Wodyński zaproponował, aby postać Ignacego Rochona została upamiętniona na specjalnej tablicy. Dziś już wiemy, że tak się stanie.
Kamienica na ul. Niedźwiedzia jest po remoncie. 11 listopada, w Narodowe Święto Niepodległości i w dzień, który jest symboliczną datą śmierci aptekarza zostanie odsłonięta pamiątkowa tablica.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska