Przypomnijmy, ekolodzy zaprotestowali zarówno przeciwko zamysłowi wycinki ok. 350 drzew w Parku 1000-lecia, jak i przeciwko jego koncepcji opracowanej przez architekta miejskiego Andrzeja Ciemińskiego.
Uratować choćby kilka
- Nie kwestionujemy, że melioracja jest potrzebna - mówi Jan Klepin z Fundacji Ekologicznej Ziemi Chojnickiej i Zaborskiej. - Ale jednocześnie jesteśmy zdania, że można uratować jakieś drzewa. Trzeba tylko chcieć.
Zdaniem Klepina, podstawową sprawą jest to, by projekt melioracji Parku nie opierał się na koncepcji architekta miejskiego i żeby jednak uwzględnić to, że nie wszystkie wytypowane do wycinki drzewa muszą pójść pod topór.
Ekolodzy domagają się też, by zbadać, jaki wpływ będzie miała melioracja na roślinność w parku - konieczna byłaby taka ekspertyza. A po zmeliorowaniu tej przestrzeni trzeba by ją oddać w ręce architekta krajobrazu.
- Nasz ekspert Bogdan Rydzkowski podpowiada, że jest szansa na uratowanie wielu drzew, gdyby inaczej wytyczyć brzegi dodatkowych stawów - dodaje Marek Wituszyński, prezes Fundacji. - Mogłyby być bardziej postrzępione, a nie regularne, wtedy ocalimy trochę drzew.
Będą nasadzenia
Burmistrz Arseniusz Finster twierdzi, że melioracja na pewno będzie, ale też zapowiada, że może uda się oszczędzić jakieś drzewa. Ile, nie wie. Do wycinki mają iść te, które są w kolizji z kanałami lub chore. Ale będą nasadzenia - i to nie maciupkich drzewek - ale dwumetrowych, o kilkunastocentymetrowej średnicy. By zgodnie z głosami ekologów - chroniły miasto przed toksycznym smogiem.
Tymczasem w starostwie czeka wniosek o wycinkę drzew w Parku 1000-lecia, który został negatywnie zaopiniowany przez LOP. Co zrobi starosta?
Stanisław Skaja twierdzi, że podpisze wniosek o wycinkę. - Projekt został złożony zgodnie z obowiązującymi zasadami - mówi. - Braliśmy pod uwagę opinię LOP, ale nie mamy podstaw, by nie wyrazić zgody.