- Za co mamy wyprawić święta? - pytają ze smutkiem.
Z zakupami na świąteczny stół czekali właśnie do tej wypłaty. Nie zarabiają zbyt dużo, około 900 złotych miesięcznie. Otrzymali 450.
- Drugą połowę mamy dostać pod koniec grudnia albo nawet w styczniu. Nie zarabiamy tak dużo, jak urzędnicy, dlatego liczy się dla nas każdy grosz, zwłaszcza przed świętami - żalą się.
Podlegają Urzędowi Miasta zaledwie od sierpnia. Wcześniej byli pracownikami Zakładu Robót Publicznych. Dlatego szlag ich trafił, gdy dowiedzieli się, że ich niedawni koledzy z ZRP dostali przed świętami około 500 złotych "karpiowego", pełną wypłatę i ekstra 1700 złotych na rękę nagrody.
- To jest nieuczciwe. My nie dość, że dostaliśmy niższe "karpiowe", to jeszcze musimy zorganizować święta za połowę pensji - opowiadają.
Ekstra nagrody
Od razu spieszymy wyjaśnić, że ekstra nagrody, o których wspominają inkasenci związane są z jubileuszem 15-lecia ZRP.
- Były to nagrody uznaniowe, indywidualne, przyznawane pracownikom za osiągnięcia w pracy i uzależnione od osiąganych przez nich wyników. Nagrody otrzymali wszyscy pracownicy, ale w różnej wysokości - tłumaczy Monika Dąbrowska, rzecznik prasowy ratusza.
Dlaczego jednak inkasenci otrzymują wypłaty w ratach? Okazuje się, że ma to związek z tym, iż od stycznia znów wracają pod skrzydła ZRP. Te ciągłe zmiany pracodawców ratusz tłumaczy przekształceniami w Zakładzie Robót Publicznych.
Ścigać chorego
Ratusz zwleka z wypłatą drugiej raty do końca grudnia, gdyż obawia się, że część inkasentów może zachorować. Wówczas urząd musiałby wypłacić im dniówkę niższą o jedną piątą.
- Moglibyśmy wypłacić im całą pensję przed świętami. Gdyby jednak zachorowali, wówczas musielibyśmy ich ściągać i prosić o zwrot nadpłaconego wynagrodzenia. W styczniu bowiem nie będą już naszymi pracownikami - słyszymy w ratuszu.
A skąd obawa, że parkingowi nagle zachorują? Urzędnicy tłumaczą, że ta grupa zawodowa częściej niż inna dostarcza zwolnienia chorobowe. Nauczeni doświadczeniem rozbili więc im pensje na dwie części.
****
Tłumaczenia ratusza są dość zawiłe, ale po dłuższym studiowaniu można jednak je pojąć. Nie dziwię się jednak, że inkasenci mają żal. Zarabiają grosze, a przed samymi świętami dostali zaledwie połowę tego co zwykle. Każdy by się wściekł.
