O tym, że stosunki między Animalsami a wolontariuszami Kociej Doliny nie są najlepsze mówi się od kilku lat. Upewniają nas w tym na zmianę zwolennicy jednej lub drugiej organizacji.
Czasami się kłócimy
Gdy ktoś chwali działalność Ireny Nowakowskiej, gani Agnieszkę Hejenkowską (Kocia Dolina). I odwrotnie. Zwolennicy pani Agnieszki suchego włosa nie pozostawiają na pani Irenie. Tymczasem one zgodnie przyznają, że czasami inaczej realizowałyby interwencje, w inny sposób wprowadzały w życie swoje pomysły. Zapewniają, że ze sobą nie rywalizują.
- Czasami się kłócimy - wyznaje Irena Nowakowska.
- Bywa, że mamy różne punkty widzenia na te same sprawy - nieco zmiękcza tę wypowiedź Agnieszka Hejenkowska i dodaje: - To dwie różne organizacje, różne statuty, różne sposoby działania, ale jeden wspólny cel - pomoc zwierzętom.
Pomoc dla pani Ireny
Kocia Dolina to dziś spora grupa wolontariuszy, w tym wielu uczniów. Irena Nowakowska wielokrotnie musi działać sama. Jest poważnie chora. Wkrótce idzie do szpitala. W domu ma sporo kotów. Kto się nimi zajmie pod jej nieobecność? Kocia Dolina.
- Pani Agnieszka to wspaniała osoba. Ja to widzę i doceniam. Mogłaby zająć się rodziną, w wolnym czasie odpoczywać, a ona poświęca się dla zwierząt. Kiedy będę w szpitalu, jej wolontariusze będę przychodzić do mojego domu i opiekować się moimi kotami. Dla części z nich będą szukać nowego domu. To wspaniałe, dziękuję - opowiada pani Irena.
Obie są wielkimi miłośniczkami zwierząt. I obie wielokrotnie musiały wysłuchiwać cierpkich słów. Ludzie mają do nich pretensje, że nie rzucają wszystkiego i nie biegną ratować kotki, które właśnie przyszły na świat w ciemnej piwnicy lub na zapuszczonej altanie.
Cieszy mnie deklaracja o współpracy pań, które dla zwierząt w Inowrocławiu robią najwięcej. I choć osoby znające obie panie przekonują mnie, że "ten związek" wkrótce się rozpadnie (i to z hukiem), ja im nie wierzę. Nie chcę im wierzyć.
Czytaj e-wydanie »