Koziorowski miał startować z drugiego miejsca w okręgu nr 1 w Inowrocławiu. Po rejestracji listy okazało się, że nie ma na niej jego nazwiska.
Lista autorska
- W związku ze sporem pomiędzy kołami PO w Inowrocławiu nazwiska i kolejność osób na listach ustalił Zarząd Regionu Kujawsko-Pomorskiego PO, a zatwierdziła to uchwałą Rada Regionu - relacjonował podczas wczorajszej konferencji prasowej Koziorowski.
Listy zgłosić miał do komisji wyborczej mec. Andrzej Rakowicz. W ostatniej chwili dokonano jednak zmiany. Pełnomocnikiem został Wojciech Baran. - To bliski współpracownik posła Brejzy. Nie zarejestrował on prawomocnej listy, tylko swoją autorską, z poprawkami i bez mojego nazwiska - dodał Koziorowski.
Każdy z kandydatów musiał przygotować stosowne dokumenty. U Koziorowskiego było podobno coś nie tak w oświadczeniu lustracyjnym. - Było jeszcze dużo czasu, żebym dokonał niezbędnych poprawek. Ale to była z góry zaplanowana akcja, by wyeliminować mnie z życia publicznego. Zachodzi podejrzenie przestępstwa przeciw wyborom samorządowym, dlatego trzeba rozliczyć osoby ponoszące odpowiedzialność za tę sytuację - stwierdził wczoraj Koziorowski.
Każdy mógł uzupełnić
Rozmawialiśmy z Wojciechem Baranem, który przypomina, że miał problemy z rejestracją listy. W dokumentach kandydatów znalazły się błędy. Trudno było skontaktować się z tymi ludźmi. W pewnym momencie lista zaczęła się sypać.
- Cały czas czekałem na kontakt z przedstawicielem koła PO. Przecież wystarczyło dwadzieścia minut, by od ręki dokonać poprawek - mówi Baran. Dodaje też: - Zarzuty, że ktoś został oszukany są dla mnie krzywdzące i rujnują moje dotychczasowe dokonania. Gdybym wiedział, że taki będzie finał, w życiu nie zgodziłbym się na bycie pełnomocnikiem.