Z kolei Jadwiga Kalinowska, szefowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zauważa, że ustawa jest próbą zabezpieczenia spraw rodziny i dziecka. Czy będzie skuteczna? Na to pytanie trudno w tej chwili powiedzieć. Pewne jest, że dzięki jej zapisom rząd pozbywa się części obowiązków i obarcza nimi nadmiernie samorządy.
- Ustawa zakazuje wykonywania nowych zadań przez istniejące już służby. Obliguje do zatrudnienia asystentów rodziny, w naszym przypadku przynajmniej dwóch. Ponadto trzeba też dać pracę negocjatorom i terapeutom - mówi Jadwiga Kalinowska.
Na dzień dobry ustawa "wyciąga" więc z budżetu Inowrocławia kilkaset tysięcy złotych. Zmusza miasto do dokonania korekt w planie wydatków i rezygnacji z niektórych zaplanowanych zadań. Mówi się co prawda o dotacjach, ale władze Inowrocławia traktują te pogłoski z przymrużeniem oka.
- Niech nikt nie waży się czynić mi zarzuty, że zwiększam zatrudnienie. Jesteśmy do tego zmuszani kolejnymi zaskakującymi decyzjami rządu. Ciekawe skąd mamy brać na to pieniądze? - burzy się prezydent Inowrocławia.
Brejza przypomina, że takie zaskakujące pomysły pojawiają się zawsze w roku wyborów parlamentarnych. Dodaje: - Zbija się kapitał polityczny naszym kosztem. To, co się dzieje, jest ingerencją w samorządność na niespotykaną dotąd skalę. Minister finansów robi sobie oszczędności, a kosztami obciąża nas.
Związek Miast Polskich, w którego zarządzie zasiada Ryszard Brejza, zwrócił się do Bronisława Komorowskiego, prezydenta RP o skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.
- Chcielibyśmy, żeby trybunał odpowiedział na pytanie, czy jest zgodne z artykułem 167 Konstytucji RP nałożenie nowych zadań na gminy i powiaty bez wskazania źródeł ich sfinansowania - informuje Brejza.
Czytaj e-wydanie »