Pozostali "poszli w Polskę" lub szukają ciepłego kąta na dworcach, w piwnicach lub działkach.
- To ich wybór. Mogliby przezimować u nas - zapewnia Wiesława Paszkiewicz, prezes Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta. Co prawda wszystkie łóżka są już zajęte, ale w korytarzu leży cały stos materacy. Są koce i jest ciepła zupa.
Każdy z 40 bezdomnych ma swoją bolesną historię. Nie każdy jednak chce się nią dzielić z innymi. 60-letni Zdzisław Jankowski trafił tu trzy miesiące temu. Prosto ze szpitala. Był poparzony i miał problemy z chodzeniem. Nawet nie wie, dlaczego jest w takim stanie. Był kompletnie pijany.
- Wódka zniszczyła mi życie - zdradza.
Przez siedem lat tułał się. Spał po rowach i na wysypiskach śmieci. Wpadał pod samochody i wychodził z tego cało.
- Bóg nade mną czuwa - wyjaśnia.
Teraz chce zmienić swoje życie. Przyznaje, że dość późno narodziła się w nim ta refleksja.
- Chciałbym mieć dwadzieścia lat mniej i ten rozum co teraz. Miałbym żonę, dzieci, dom i normalne życie - wyznaje.
Wkrótce napiszemy szerzej o ciężkim życiu pana Zdzisława i jego próbie powrotu do normalności.