Zobacz wideo.
- Z informacji jakie posiadamy, w czasie hospitalizacji naszych bezdomnych w izolatorium w Ciechocinku, nikogo stan zdrowia nie pogorszył się - mówi w rozmowie z "Pomorską" Witold Buczkowski, kierownik schroniska im. św. Brata Alberta w Grudziądzu.
Ognisko koronawirusa wybuchło tutaj po połowie grudnia. Po testach okazało się, że zarażonych jest 45. mężczyzn. To ponad połowa wszystkich przebywających w schronisku. Jak zapewnia kierownik Buczkowski, wszyscy byli zaszczepieni, a w momencie potwierdzenia zarażenia nikt nie miał objawów.
Natychmiast po tym, jak okazało się że koronawirus dotknął tak dużej grupy, władze schroniska rozpoczęły współpracę z Sanepidem i służbami kryzysowymi Wojewody. Podjęta została decyzja o przetransportowaniu zarażonych mężczyzn do izolatorium w Ciechocinku. Z kolei w schronisku bezzwłocznie podjęto proces m.in. dezynfekcji pomieszczeń, sprzętów oraz ozonowania. - Wydajemy już posiłki na pokoje, aby ograniczyć do minimum kontakty - dodaje Witold Buczkowski.
W walce z koronawirusem pomagają żołnierze WOT-u
W transporcie do Ciechocinka grupy bezdomnych brali udział żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej z 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygady.
- Dowództwo brygady zabezpieczyło zarówno autobus, przejazd, jak i opiekę medyczną. Żołnierze oprócz dowiezienia podopiecznych do miejsca docelowego zadbali również o przywrócenie pojazdu do stanu bezpiecznego użytkowania - ozonując i odkażając powierzchnię, z której korzystali chorzy - informuje ppor. Julia Rozworowska.
W schronisku im. św. Brata Alberta w Grudziądzu przebywa w sumie 98. mężczyzn.
