Wszystko wskazuje na to, że dzikie ptactwo coraz chętniej osiedla się na peryferiach miast. Przykładem może być sowia rodzinka, która upodobała sobie drzewa na mątewskim cmentarzu, a szczególnie jedną z brzóz oplecioną bluszczem.
Ptaki stały się tematem numer jeden wśród osób, odwiedzających groby najbliższych na terenie nekropolii. My byliśmy tam wczoraj rano. Nie trzeba było daleko szukać. Wystarczyło przejść cmentarna bramę, by trafić na dwie dyskutujące o sowach kobiety.
Pięć okazów
Sowią rodzinka zainteresował się ks. Adam Walendowski, proboszcz parafii Opatrzności Bożej.
- Ptaki pojawiły się na naszym cmentarzu dwa lub trzy tygodnie temu. Jest ich pięć - informuje duchowny. Ksiądz Walendowski przypomina, że już w latach ubiegłych otrzymywał sygnały o tym, że na cmentarzu zamieszkują sowy. Jednak dopiero w br. udało się je sfotografować i policzyć.
- Sprawdzałem w internecie. Moim zdaniem, zadomowił się u nas gatunek sowy uszatej. Żyje ona w Polsce, ale bardziej w okolicach Poznania i Wrocławia. Być może sowy zboczyły nieco z obranej trasy, albo odpowiadają im nasze warunki - zastanawia się ksiądz Adam.
Zainteresować ornitologów
Z informacji, które o sowie uszatej zdobył proboszcz mątewskiej parafii wynika, że ptak ten tak długo zamieszkuje na danym terenie, jak długo ma dostatek gryzoni, którymi się żywi. Sowy mogą więc za jakiś czas zmienić żerowisko i odlecieć z Inowrocławia. Ksiądz Walendowski uważa, że warto byłoby zainteresować sowią rodzinką ornitologów.
- Podobno zawieszają oni na drzewach kosze lęgowe dla sów. Być może udałoby się w ten sposób zatrzymać te ptaki u nas na dłużej - zauważa.
Tymczasem apelujemy do osób, które będą chciały przyjrzeć się sowiej rodzinie, aby robiły to bardzo spokojnie i nie płoszyły tych pięknych ptaków, odsypiających za dnia na cmentarnych brzozach nocne łowy.