O nobilitującej nazwie tej dyscypliny prawdopodobnie decydowało to, że nie każdy artysta mógł w niej tworzyć ze względu na potrzebę wirtuozowskiej precyzji rysunku, kreski, cienia i każdego innego elementu, jakie w niezwykle drobnej skali musiały być rylcem utrwalone na płytce miedzianej blachy, aby wywołać pożądany efekt i klimat. A Wojciechowi Łuczakowi, jak niewielu twórcom w naszym kraju, udaje się to z maestrią.
Artystyczne mistrzostwo odziedziczył zapewne po ojcu, Stanisławie Łuczaku, jednym z najwybitniejszych inowrocławskich artystów malarzy i grafików XX w. Pod jego też kierunkiem wdrażał się w arkana sztuki.
Przeczytaj także: Niezwykłe prace artystów z Janikowa na wystawie [zobacz zdjęcia]
Dziś ma 67 lat. Zaczynał od miniatur graficznych i ekslibrisów w drzeworycie. Miedziorytnictwem zajmuje się od 1987 r. i obecnie pracuje wyłącznie w tej technice. Pierwszą wystawę indywidualną miał w 1969 r. w Inowrocławiu. Łącznie miał ich 41, w tym także za granicą (ZSRR, Niemcy, Dania, Hiszpania, Czechy). Uczestniczył w dziesiątkach prestiżowych krajowych i międzynarodowych konkursach i wystawach, gdzie zdobywał często czołowe nagrody, medale, wyróżnienia i dyplomy, z Nagrodą Złotego Rylca im. Henryka Feilhauera za wierność technice miedziorytu na XXIII Międzynarodowym Biennale Ekslibrisu Współczesnego w Malborku w 2011 r. W br. też będzie tam wystawiał.
Twórczość Wojciecha Łuczka, choć on mówi, że jej inspiracją jest przyroda i poezja, nie jest łatwa w odbiorze. Pełno w niej antropomorficznych i zoomorficznych stworów oraz odrealnionych pejzażowych kompozycji, które traktowane są lub mogą być jako próby zmierzenia się artysty z osobistą, egzystencjalną wizją świata. Zawarte w nich przekazy uwypukla niezwykle wysoka jakość warsztatowa prac, potwierdzająca mistrzostwo twórcy. Dlatego warto tę wystawę obejrzeć, do czego gorąco zachęcamy. Potrwa do czerwca.
Czytaj e-wydanie »