Karolina Sobieraj, kierownik Referatu Kultury i Promocji w Urzędzie Miasta Inowrocławia w stanowisku tym zauważa, że w przypadku stref ekonomicznych w mieście: „Zainteresowanie inwestorów jest wyższe niż możliwości ofertowe. Brak gruntów inwestycyjnych i olbrzymi wzrost ich wartości”. Także to, że: „Na tym etapie nie ma jeszcze takiej zgody... Podpisanie listu intencyjnego nie jest zgodą, jest formą zainteresowania tą inwestycją i zagwarantowaniem wpływu na jej przygotowanie i funkcjonowanie, zgodnie z interesem mieszkańców”.
Według pani kierownik: „Jest wręcz przeciwnie. Podobne listy intencyjne podpisywali m.in. prezydenci: Bydgoszczy, Torunia, Włocławka, Szczecina, Lublina, Gorzowa Wielkopolskiego, Rybnika, Kalisza, Łomży, Płocka itd. Każdy czynił i czyni to w trosce o mieszkańców, nie chowając głowy w piasek”.
Z przesłanego stanowiska wynika też, że: „Plan miejscowy, uchwalony został w 2007 r. przez Radę Miejską Inowrocławia, której radnym i nawet wiceprzewodniczącym był J. Radzikowski, i pozwala on na realizację podobnych inwestycji. Zmiana planu naraziłaby Miasto na roszczenia finansowe wyższe niż jego budżet, to byłoby działaniem na niekorzyść Miasta”. Odnosząc się do tego, czy w takiej spalarni można spalić wszystko - pani kierownik zauważa: „Jak na razie to wszystko zdarza się w niektórych piecach przydomowych i to jest wielkim problemem. W tego typu instalacjach, mogą być przetwarzane jedynie ściśle określone prawem frakcje odpadów”.
Zapytaliśmy byłego radnego Janusza Radzikowskiego, co jest podstawą jego oceny, z którą to nie zgadza się Miasto Inowrocław. W odpowiedzi otrzymaliśmy, że w mieście: „Strefy ekonomiczne długie lata świeciły pustkami. Zostały częściowo zapełnione, a strefa przy ulicy Deszczowej przy składowisku odpadów dalej świeci pustkami, pomimo zainwestowanych dużych środków unijnych i własnych”. W ocenie radnego: „Zgoda Prezydenta jest jednoznaczna poprzez podpisanie listu intencyjnego, promowanie technologii spalania w swych wypowiedziach i gazetce Nasze Miasto. Prezydent i Miasto stało się więc lobbystą spalania odpadów, bez konsultacji z mieszkańcami.”
Według niego: „Prezydenci innych miast podpisywali się pod takimi listami jednak takie podpisy były poprzedzone szeroką konsultacją społeczną z mieszkańcami na zebraniach i radnymi na sesjach i komisjach a w naszym mieście podejmuje się decyzje jednoosobowo, a dopiero protesty społeczne spowodowały dyskusje”.
Natomiast, co do roszczeń to: „Plan miejscowy mówi o terenach przemysłowych, nie wskazując wprost na zapis - spalarnia odpadów. Roszczenia, wynikające z wprowadzenia zmiany planu i zakazu budowy spalarni przez inwestora, stają się bezzasadne”.
