Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iwona Przybyła o dyskusji Agnieszki Chrząszcz z Marcinem Wrońskim: - Dwa populizmy, jeden tupet!

Iwona Przybyła
Iwona Przybyła
Iwona Przybyła Dariusz Bednarek
Po serii oświadczeń płynących z inowrocławskiego ratusza i ruchu "Nowy Inowrocław" głos zabrała Iwona Przybyła, społecznik, wolontariusz, do niedawna również szef InLOT-u.

Oto list, który nam przysłała:

"Z uwagą przeczytałam wymianę zdań pomiędzy Marcinem Wrońskim z Nowego Inowrocławia a Agnieszką Chrząszcz z inowrocławskiego ratusza. Jestem Inowrocławianką, a większość mojej rodziny mieszka w tym mieście, wielu znajomych stąd pochodzi (żaden już tutaj nie mieszka, ale mają tu swoje rodziny), a ja wróciłam po kilku latach (studia, własne działalność gospodarcza), by zaangażować się w życie społeczne miasta, ale też zrobić coś dla innych. W ostatnich 5 latach poznałam wielu wspaniałych ludzi, ale też spotkało mnie wiele przykrości, jak to w życiu bywa. Po tych kilku latach mogę wyrazić tylko rozczarowanie postawami ludzkimi, jakie reprezentują obie strony konfliktu.

Rozumiem, że zdobyta władza uprawnia do dysponowania środkami publicznymi, a także do uruchomienia mechanizmu administracyjnego, który tą władzę uwiarygadnia i utrzymuje. Żywię przekonanie, że takiej władzy służą niezależni, kompetentni urzędnicy, wykonujący swoje obowiązki w sposób sumienny i rzetelny. W Inowrocławiu dzieje się jednak inaczej. Obserwujemy bowiem wymianę ataków i oskarżeń ad personam i chyba wielu mieszkańców odczuwa podobne jak ja zażenowanie obserwując ten cyrk, utrzymywany za publiczne pieniądze. Myślę, że wiele kompetentnych osób, pracujących w instytucjach publicznych nie popiera takich działań.

Co widzi przeciętny obywatel, a o czym zazwyczaj milczy?

1. Widzi koszmar budowlany, który powstaje na naszych oczach, a władza zachowuje się jakby widziała coś innego. Dowiadujemy się o braku drogi dojazdowej, podczas gdy na archiwalnych fotografiach widzimy stojące na placu samochody.

2. Widzi finansowane z naszych pieniędzy gwiazdy disco polo i traktowanie ludzi jak idiotów, którym wystarczy wetknąć kaszankę dla utrzymania ciągłości władzy. Myślę, że są pilniejsze potrzeby (edukacyjne, kulturalne), o których wiedzą ludzie, którzy poświęcili chociaż kilka godzin na pracę społeczną.

3. Widzą wypowiedzi wulgarne, pozbawione merytorycznego tła. Nie wiem, co jest źródłem inspiracji dla obu stron, ale z pewnością nie jest to kultura i aktywność społeczna.

4. Widzi ludzi, którzy chyba niewiele zrobili dla obywatelskich działań w mieście. Nie byli aktywni w życiu społecznym, nie udzielali się w organizacjach i instytucjach, na które tak chętnie się powołują.

Inne rzeczy dostrzega jeszcze osoba aktywna, działająca w tym mieście, poświęcająca swoją uwagę lokalnym problemom. Co widzi taka osoba?

1. Niekompetencję przez zasiedzenie i spuściznę po PRL kombinatorstwo. To ona sprawia, że turystom oferuje się kufle do piwa z herbem Inowrocławia.

2. Widzi manipulację przez ignorancję czyli przedstawianie oderwanych od rzeczywistości danych, bowiem w Inowrocławiu nie istnieje instytucja badawcza, która prowadziłaby rzetelne i długotrwałe analizy i obserwacje. Wszystkie przytaczane dane przedstawiane są w sposób, który nie jest rzetelny, a sprowadza się do uwiarygodniania jeden ze stron i tak mogliśmy przeczytać o zwiększonym ruchu turystycznym w Inowrocławiu, ale już zapomniano wspomnieć, że turysta przyjeżdżający do Inowrocławia ma raczej skromne dochody i w niewielkim stopniu pobudza gospodarkę miasta.

3. Wie, że zrównoważony rozwój to jakość życia adekwatna do postępu technologicznego oraz cywilizacyjnego. Wyobrażam sobie to w ten sposób, że turysta przyjeżdżający do miasta otrzyma nowoczesną ofertę rekreacyjną. Zrównoważony rozwój to również innowacje społeczne, nowe rozwiązania technologiczne, których brakuje w mieście.

Inowrocław dąży do zrównoważonego rozwoju, ale jest to perspektywa co najmniej kilkuletnia i z pewnością nie może być dokonana nawet przez najbardziej kompetentnych urzędników. Do tego wymagane jest szerokie porozumienie ponad podziałami ludzi gotowych do porzucenia swoich partykularnych interesów na rzecz dobra wspólnego. Wątpię czy obie strony konfliktu są do tego zdolne.

Zrównoważony rozwój opiera się na prymacie nauki, kierowaniu się najnowszymi wytycznymi i ich wdrażaniu. Nie można tego dokonać kierując się populizmem, co reprezentują obie strony. Nie słyszałam bowiem o ciekawych rozwiązaniach oferowanych przez Marcina Wrońskiego i jego ruch, poza atakami na włodarzy (z częścią z nich się zgadzam, ale bez zaoferowania rozwiązań uważam je za bezzasadne). Nie zauważyłam też wartościowych propozycji zaproponowanych przez Agnieszkę Chrząszcz. Nie tworzy się w mieście przestrzeni do innowacyjnych, ciekawych projektów, a jeśli takowe powstają to są to zazwyczaj inicjatywy oddolne, które raczej stronią od udziału władz samorządowych, bo tam gdzie władza wtyka nos, tam zazwyczaj pomysł upada.

Z dużym niesmakiem wiele osób zareagowało na obraźliwe komentarze pod adresem wielu społeczników, lokalnych działaczy, osób aktywnych. Do dziś nie doczekaliśmy odpowiedzi kto je wysyłał, ale co gorsze nie doczekaliśmy honorowej postawy, jaką w takiej sytuacji należałoby zachować. Dziwi, że nienawidząc tak wszystkich wokół i obśmiewając ich można jednocześnie działać na rzecz miasta. Ja uważam, że nie można!

Każdy człowiek popełnia błędy przy planowaniu i rozwoju swojej kariery zawodowej, ale chyba nikt nie planuje, że zostanie lokalnym pieniaczem lub karierowiczem? Aktywność obu stron wskazuje jednak, że takie właśnie postawy warto promować.
Część obecnej sytuacji w mieście diagnozowały ankiety badawcze, wykonane przez zespół pracujący w ramach Lokalnej Grupy Działania. Były to jednak niewystarczające narzędzia badawcze, a diagnoza nie została pogłębiona, choć i tak dobrze, że ktoś się za to zabrał. Ani Agnieszka Chrząszcz, ani Marcin Wroński nigdy aktywnie nie włączali się w pracę tej grupy, choć osoby prowadzące LGD były otwarte na każdą uwagę i propozycję. Pracowaliśmy poświęcając swój wolny czas, dyskutując nad rozwiązaniami, starając się zauważyć interes każdej grupy w mieście. Czym Państwo byliście zajęci w tym czasie?

W moim odczuciu miasto Inowrocław jest pięknym uzdrowiskiem, o tradycjach sięgających końca XIX w, z rozkwitem w okresie międzywojnia. Już wtedy utworzono ulicę Zygmuntowską (obecna Solankowa), by wskazać, że Solanki nie mogą się rozwijać bez centrum miasta. Ówczesne lokowanie wielu miejsc kuracji w centrum (za sprawą działań m.in. dr Warshauera) było wizją rozwoju tego miasta, która powinna być utrzymywana i rozwijana. Czy jednak można o różnych wizjach rozwoju porozmawiać z osobami dzierżącymi władzę lub będącymi w opozycji w tym mieście? Skoro na podstawowym poziomie komunikacji dostrzega się taką butę i ignorancję to jak z takimi osobami współpracować i na jakiej płaszczyźnie szukać porozumienia?

Państwa wymiana zdań nie jest niczym nadzwyczajnym. Przywołuje kadry z filmu z Kargulem i Pawlakiem podchodzącymi do płota. A miasto? Będzie się nadal powoli rozwijać za sprawą ludzi, którzy je lubią, chcą działać na jego rzecz, chcą być aktywni. Czy potrzebują Waszej pomocy? Nie! Wprost przeciwnie. Chcieliby, żebyście przestali się wtrącać i niszczyć naszą sferę publiczną swoimi osobistymi wycieczkami".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska