Moja propozycja wynosiła 3,39 zł - mówi przedsiębiorca z Kamienia. - Od lat działam na rynku i wożę obiady do Więcborka, dostarczałem też do Kamienia. W Kamieniu stawka była nawet niższa niż w Sępólnie, bo wynosiła 3,20 zł i wszyscy byli zadowoleni. Dlaczego przegrałem, choć jedynym kryterium w przetargu była tylko cena?
Czytelnik skarży się, że nie dostał żadnej informacji - tylko maila, z którego wynikało, że jego oferta została odrzucona.
Zapytaliśmy w ośrodku pomocy społecznej, skąd taka decyzja. - Cena jest ważnym, ale nie jedynym kryterium wyboru - mówi Izabela Fröhlke-Zalewska, dyrektorka ośrodka pomocy. - Nie jestem tu sama, bo oferty rozpatrywała komisja konkursowa. Nasze wątpliwości wzbudziła właśnie niska cena.
Jak twierdzi Fröhlke-Zalewska, oferenci zaproponowali ceny rażąco niskie w stosunku do tych, która wyszły z kalkulacji pracowników ośrodka. - Mieliśmy 7,50 zł na osobę dorosłą oraz 6 zł na dziecko - mówi dyrektorka ośrodka pomocy społecznej i dodaje, że służby wojewody podczas kontroli wyraziły wątpliwość, czy za stawkę poniżej 4 zł można przygotować odpowiedni posiłek. - W związku z tym, że ceny były tak niskie, poprosiliśmy o dodatkowe wyjaśnienia.
Firmy startujące w konkursie przedstawiły więc cenę wsadu do kotła, a także koszty produkcji czy dokładną kalkulację, z której wynikało, że za zaproponowaną sumę są w stanie dostarczyć posiłki. - O takie samo wyjaśnienie poprosiliśmy także pana, który skontaktował się z "Gazetą" - twierdzi Fröhlke-Zalewska. - Odpisał nam, że prowadzi działalność 22 lata, do sąsiednich gmin dostarcza posiłki za niższą cenę, ma upusty w hurtowniach i stara się kupować żywność bez pośredników. Dla mnie informacja, że ma upusty w hurtowniach, nie jest wiarygodna. Ja muszę mieć konkretne wyjaśnienia. Najważniejszy jest dla mnie wsad do kotła.
A do tego, jak twierdzi dyrektorka ośrodka pomocy społecznej, żadna z firm nie zająknęła się nawet o jednym z ważnych elementów przetargu. - Do każdego posiłku mają być dodane dwa razy w tygodniu jogurt lub drożdżówka, a raz w tygodniu owoc w zależności od sezonu. Tylko pan Piekut, który wygrał przetarg, przedstawił kalkulację z załączoną do niej informacją o deserze - informuje Fröhlke-Zalewska. - Przypominam, że od decyzji komisji przetargowej zawsze można się odwołać, ale zainteresowany przedsiębiorca tego nie zrobił. Powiem szczerze - mnie interesuje tylko to, żeby posiłki były smaczne, odpowiednio kaloryczne i obfite. Nie chcę odpowiadać na pytania dyrektorów szkół, dlaczego rosół wygląda jak krupnik i czemu obiady są zimne.
Przedsiębiorca twierdzi natomiast, że jego zdaniem wyjaśnienia były wystarczające. - Co miałem wyjaśniać, skoro wszystko było w specyfikacji? - pyta. - Wiadomo, że za tę cenę mam dostarczyć też deser. Sępólno nie podało nawet jadłospisu. W Więcborku cztery razy muszę dostarczyć drugie danie i tylko raz zupę. Dostarczyłem nawet informację z ośrodka opieki w Kamieniu, że nie mają tam do mnie żadnych uwag. Dostałem tylko maila, że nie zostałem wybrany i nawet nie było informacji o możliwości odwołania. Dlatego jestem taki rozżalony.
Czytaj e-wydanie »