Wcale nie jest to pewne. Malarz nie przekazuje ich w prezencie, trzeba je po prostu kupić.
- Tak to wygląda - mówi opiekunka izby pamięci Kazimiera Szark. - I wcale nie są one tanie.
Miło popatrzeć na malowane epizody z przeróżnych walk na różnych frontach, gorzej, gdy przychodzi do rozmów o pieniądzach.
- Ja nie mówię nie - podkreśla wójt Zbigniew Szczepański. - Ale muszę znać wycenę i zrobić rachunek ekonomiczny. Poza tym prawda jest taka, że nie wszystkie zgromadzone tu dzieła tematycznie wiążą się z Krojantami, więc tym samym są poza zasięgiem naszych zainteresowań. Gdybyśmy tworzyli muzeum II wojny światowej, to może tak...
Zygfryd Szych przebywa w Niemczech, jest mocno schorowany, do Krojant w tym roku nie dojechał. Przyjechała za to jego córka, z którą wójt wstępnie rozmawiał o ewentualnym zakupie.